kurwaaa.
jak mam wierzyć w coś, co prawdopodobnie nie istnieje.?
wcale nie ułatwia życia, nie uszczęśliwia.
mój cały romantyzm się wypalił dawno temu, skończył i zniknął.
chyba bezpowrotnie.
tak jak wiara w wielka miłość, która sama z siebie przyjdzie, ustanie w moich drzwiach, albo co lepsze wparuje w moje życie ot tak. po prostu rzuci się na mnie i już tak zostanie.
do końca. naturalnie i zupełnie bezwarunkowo.
ale czy to w ogóle możliwe?
|