"Zaczęła mi się podobać. Nie była idiotką; była dwudziestokilkuletnią rutynowaną ladacznicą, wyzbytą złudzeń tak szczerze, jak tylko można wobec siebie samej. Albowiem pszczela pracowitość prostytutek nie ruguje u nich miraży. Widziałem tego mnóstwo; prawie każda dzi**a długo śni na jawie swoją absurdalną baśń: gdzieś w głąbi wypacykowanych oczodołów, w głębi błyszczących chciwością gałek ocznych, w głębi promieniujących sprytem źrenic, tli się się zagaszony żar szczerej namiętności dziewic pragnących zdeflorowania bajkowego, czystego jak ołtarz miłości, cudownego jak wniebowstąpienie- sen o młodym księciu dosuiadającym białego rumaka. Trzeba paru ciężkich lat, by ten miraż został zastąpiony przez definitywny smutek. Taki smutek dokucza wszystkim starzejącym się kobietom, wyrasta bowiem z czasu. Czas, który przepływa nie dając marzeniom plonu, budzi rodzaj zwierzęcego odrętwienia, i kiedyś serce kamienieje bezpowrotnie. "
|