 |
nie wyjdę dopóki mnie nie wyrzucisz.
|
|
 |
bo płakać będziemy kiedyś, wiedząc jak wspaniale życie przeżyliśmy. teraz nie jest czas na łzy, teraz trzeba walczy.
|
|
 |
trzydzieści dwie minuty. dokładnie tyle czasu zajmie mu dotarcie do domu. w tym czasie ona skuli się pod drzewem i dotykając dłonią kory, zaśnie. pięć minut później wysoki chłopak wybiegnie z czarnego samochodu aby po osiemnastu sekundach ją obudzić. za wcześnie. dużo za wcześnie.
|
|
 |
I czasem tylko zwykła woda pali jeszcze przełyk.
|
|
 |
ten dzień kiedy powiedziałeś, że chcesz mnie z powrotem, zaliczam do tych najdziwniejszych.
|
|
 |
codziennie zastanawiam się dlaczego to robisz i codziennie dochodzę do wniosku, że nie mam pojęcia. nigdy nie zrozumiem mężczyzn i tego, jak kochają. lub, właśnie - nie kochają.
|
|
 |
kocham Cię, ale Ty tego nie widzisz. za każdym razem kiedy Ci to powtarzam, wyłączasz się, nie słuchając mnie już w ogóle. a potem pytasz, czy nadal coś do Ciebie czuję....
|
|
 |
czasami po prostu zamykała się w łazience, aby rozpaczać i móc oglądać to, jak wygląda szlochając. chciała zobaczyć to, co on widzi za każdym razem kiedy się z nią spotyka. rozpacz, żal i cierpienie, wylewające się z niej w postaci zgorzkniałych łez, których niestety, z dnia na dzień coraz bardziej brakuje.
|
|
 |
czasem zastanawiam się, jak by to było żyć bez Ciebie i jakoś, nie potrafię sobie tego wyobrazić.
|
|
 |
od jakiegoś czasu przestała się malować. po prostu zbyt często musiała chodzić do łazienki, aby zmywać rozmazany makijaż, który spowodowany był częstymi napadami nieopanowanego szlochu.
|
|
 |
zdolna była zrobić dla niego naprawdę wiele, o czym on nie miał okazji się jeszcze przekonać.
|
|
 |
gdyby miała wybierać, między jego śmiercią, a swoją, wybrałaby swoją. zrobiłaby to bez wahania, bo byłoby to dla niej rzeczą oczywistą. przecież, życie bez niego i świadomość tego, że już na zawsze go straciła i tak doprowadziłaby ją do tego stanu.
|
|
|
|