 |
|
kochane, przeogromnie Wam dziękuję, za wszystkie słowa, plusiki, dodanie mnie do obserwowanych i za to, że w ogóle odwiedzacie pstrokatąwmiłości. naprawdę nie spodziewałam się, że spodobają Wam się moje wpisy, a właściwie moje myśli. jednak na razie jestem zmuszona do zrobienia sobie przerwy od pisania na moblo. nie będzie ona długa, bo swoimi wpisami sprawiłyście, że uzależniłam się od tej strony, ale parę niepoukładanych spraw przytłoczyło mnie swoim ciężarem i muszę się z nimi uporać. wrócę za tydzień, może dwa. życzcie mi powodzenia! :-) / pstrokatawmilosci
|
|
 |
|
beznadzieja - tak można było określić Jej stan psychiczny, oraz wszystko to, co ją otaczało. szare cztery ściany, a na podłodze jak i w głowie - totalny bajzel. czuła, jak rozpacz wciąga ją w swoje sidła. w sercu trwała ogromna tęsknota, na zmianę przekładana nienawiścią. z premedytacją zburzył cały jej dotychczasowy idealny świat, układany latami. nie sądziła, że pójdzie tak łatwo - niczym złamanie, nędznej, suchej gałązki. leżała teraz tak bezwładnie na podłodze, będąc obecna tylko ciałem. duch był uwięziony - w przeraźliwie pustym i chłodnym pomieszczeniu . On bluźnierczo mówił na nie `serce`. / pstrokatawmilosci
|
|
 |
|
pierwszego kwietnia powiedziałam Mu, że zapomniałam, już nie kocham. uśmiechając się westchnął z ulgą. oznajmił, iż myślał już, że nie dane Mu będzie usłyszeć żadnej prawdy tego dnia. kretyn. na prawdę uwierzył.
|
|
 |
|
weź przykład z dzieci. to nic, że w Twoim przypadku krew nie leje się z kolan czy łokci, a z serca. mimo łez szklących oczy, podnieś się. możesz krzyczeć, okazywać swój ból na zewnątrz, ale zawsze wstawaj. nigdy nie pozwól sobie na zbyt długi upadek, bo zdepczą Cię jak zwyczajnego robaka.
|
|
 |
|
dodaj bawienie się mną do swoich zainteresowań na facebooku.
|
|
 |
|
nie ma nic piękniejszego niż moment kiedy w życiu pierdoli Ci się dosłownie wszystko, a Ty masz tą jedyną osobę na której możesz polegać. tą do której dzwonisz w środku nocy, a ona boso przybiega pod Twój blok bo z rozpędu zapomina o butach. przytula Cię. niby prymitywny gest, a potrafi zdziałać tak nie zwykle wiele. osoba, która potrafi doprowadzić Cię do ataku śmiechu chociaż od samego rana masz ochotę wybuchnąć spazmatycznym płaczem. ta, dzięki której przez chwilę zapominasz o bagnie w którym toniesz i zaczynasz się łudzić, że ten cały burdel ma jakikolwiek sens.
|
|
 |
|
- nienawidzę jak płaczesz kochanie. - powiedział z troską w głosie. - cudownie wyglądasz z nosem upapranym w tuszu, posklejanymi od łez rzęsami, ale mimo wszystko. patrzyła na niego swoimi orzechowymi tęczówkami, wypełniającymi się na nowo łzami. - jesteś piękna kochanie. nawet taka niewinna, rozhisteryzowana, roztrzęsiona. wtuliła się w niego. - jednak jeszcze piękniejszy jest fakt, że mogę wytrzeć te łzy swoim osobistym rękawem, maleńka.
|
|
 |
|
pukać to Ty sobie tym ptaszkiem w drzwi możesz, kochanie.
|
|
 |
|
i choćby ta dziwka zwana sercem miała przestać w odsieczy pompować mi krew i tak Cię stamtąd wydrapię. chociażby łyżeczką od herbaty.
|
|
 |
|
los czasami traktuje mnie w taki sposób jakbym co najmniej wykonała na nim brutalny gwałt w afekcie za przeszłość.
|
|
 |
|
nie znoszę momentu kiedy ode mnie wychodzisz zaraz po tym jak wieszam Ci się na szyi nie mogąc pożegnać się z Twoim oddechem na mojej twarzy. jak mantrę powtarzałam, żebyś został chociaż doskonale wiem, że to znikome bo i tak musisz iść. zostaję sama. siadam na łóżku na którym jeszcze chwilę wcześniej wyznawałeś mi dozgonną miłość. nienawidzę tej pustki, irracjonalnej tęsknoty za Tobą chociaż jeszcze nie zdążyłeś wyjść z mojej klatki. zostaję sam na sam z Twoim zapachem na mojej pościeli, na mojej skórze. skrupulatnie wąchając poduszkę odliczam sekundy do naszego kolejnego spotkania.
|
|
 |
|
widzisz, minął prawie rok, a ja wciąż pamiętam tamten dzień. moje chore pretensje, i Twoją krótką odpowiedź - kocham inną.
|
|
|
|