 |
|
przeglądałam listę dostępnych osób, przeczytałam każdy z opisów, doszłam do końca. sekundę później rzuciło mi się w oczy, że On był tam między nimi wszystkimi, a ja nawet nie zwróciłam na to uwagi. i niby pojawiła się jakaś iskierka nadziei, że zapominam, ale z drugiej strony poczułam się podle wypisując Go od tak ze swojego życia.
|
|
 |
|
i miej tą świadomość, że gdybym tylko mogła, to zrobiłabym wszystko, by móc przestać Cię kochać. / pstrokatawmilosci
|
|
 |
|
wciągasz do płuc bucha za buchem, zapijasz to kolejnymi piwami. uruchamia Ci się faza, śmiejesz się z byle czego, zasypiasz mimowolnie zaraz po powrocie do domu. rano budzisz się na kacu, z ostrymi zawrotami głowy i mdłościami, a tam w środku coś kuje. przeliczyłaś się chcąc utopić uczucia w procentach. potrafią pływać.
|
|
 |
|
świadomość, że biały puch właśnie przykrywa swoją kołderką wszystkie kolory wiosny, zakrywa żółte mlecze, zieloną trawę, różowe stokrotki. będzie biało. i czysto. będziemy mogli pomalować to od nowa, wiesz? po naszemu. to jakiś pozytyw.
|
|
 |
|
moje serce kochające Cię mimo wszystko plus Twoje pałające do mnie nienawiścią. jeden plus minus jeden - jeden minus jeden. zero. dowód na to, że osobno jesteśmy kimś, razem nie znaczymy nic, zupełnie nic.
|
|
 |
|
- łap! - krzyknęłam rzucając Mu piłkę. roześmiałam się na widok tego jak niezdarnie lokuje ją w dłoniach. - lecę z chłopakami. - dorzuciłam zmierzając za grupką kumpli ciągle komentujących akcje z treningu. - musisz już? chciałem pogadać. - zagadnął mnie. w sumie czemu nie. zrzuciłam torbę i usiadłam na boisku. chwilę potem znalazł się naprzeciwko. - o czym chciałeś pogadać? - zaczął coś nieskładnie mieszać, w końcu rezygnując z wyjaśnień zbliżył się do mnie prawie całując. odepchnęłam Go w ostatniej chwili, a sekundę później byłam przy drzwiach. - nigdy więcej tego nie rób. - poprosiłam naciskając na klamkę. musiał pozostać kumplem. kręcił mnie, ale pamiętałam o jednym - przyjaciółce kochającej Go ponad wszystko, a lojalność zawsze ceniłam sobie wysoko.
|
|
 |
|
dobra, jest sukinsynem. skurwielem, który traktuje dziewczynę jak zabawkę, jedną z wielu, który zmienia ją co jakiś czas na nową, aby nie popaść w chorą rutynę. kretynem wpadającym w coraz to nowsze uzależnienia - wóda, hera, koka. pod hasłem 'przyjaciel' trzyma osobę, która zapożyczy Mu działkę kiedy będzie na głodzie. miłością darzy narkotyki. nie uznaje czegoś takiego jak 'rodzina', matka i ojciec są Mu zupełnie obcymi osobami. jednak jest też człowiekiem dzięki któremu byłam przez pewien czas szczęśliwa. do cna możliwości.
|
|
 |
|
-mm.. Pachniesz cukierkiem..uwielbiam cukierki!- powiedział wwąchując się w mój kark,po czym przejachał mi ciepłą dłonią po całych,nagich plecach.-wiem- odpowiedziałam czując dreszcze na całym ciele.Uśmiechałam się,jakbym wygrała miliony w lotto,ale wygrałam cos wiecej..Jego. Zsunęłam bluzkę i włozyłam ją w spodnie po czym wtuliłam się w Jego silne,ciepłe ramiona.Czułam Jego przyjemny zapach,który wypełniał całe moje nozdrza.nie przejmowałam się rodzicami,którzy w każdej chwili mogli wejść,bratem,który był tuż za ścianą.Miałam to gdzieś liczył się tylko On..Tamtego dnia był u mnie przed ostatni raz.Ostatni tydzień później.Nie miałam pojęcia,że tak to się skonczy.Widząc go przed kilkoma dniami uśmiechał się do mnie tak jak tego dnia,jednak wiem,że nigdy nie będzie okazji wtulić się w Jego ramiona i poczuć Jego zapach.Jutro ma maturę,a próbną oblewaliśmy wspólnie..Mimo wszystko mocno trzymam kciuki! Chcę by wyjechał i zniknął raz na zawsze z mojego życia, bo wiem,że tego własnie chciał..
|
|
 |
|
śnieg, niemiecki, On, On, On, geografia, narzekanie mamy, On, On, historia, On, krzyk taty, bla bla bla, On, On, On, On. także no.
|
|
 |
|
nie praktykuję zasady 'do trzech razy sztuka'. nigdy nie daję nawet drugiej szansy. jeśli coś się zepsuje widocznie z góry miało się nie udać. nawet jeżeli błąd był po mojej stronie - przepraszam tylko i odchodzę. nie potrafię oddać siebie tak jak dawniej, nie umiem na nowo zaufać, nie chcę żyć z ciągłą świadomością, że chwilowy czar może za chwilę prysnąć, a osoba, którą pokocham odejdzie. zniknie w jednej sekundzie jak dopiero co puszczona bańka mydlana.
|
|
 |
|
znowu mogę powiedzieć, że kocham deszcz. tyle, że tym razem za to, że mimowolnie rozpuszczają się w nim płatki śniegu, a nie bo Ty, nie bo nasze skakanie przez kałuże, nie bo pocałunki wśród milionów nieskazitelnych kropel.
|
|
|
|