 |
|
kochani rodzice, rodzeństwo, jesteście unikatami, z sercami okrytymi najszczerszym złotem. proszę Was, nie słuchajcie tego co mówię w chwilach, gdy nerwy biorą górę. pamiętajcie, niezależnie od tego co się stanie - byliście, jesteście i zawsze będziecie moim małym niebiem na ziemi. / pstrokatawmilosci
|
|
 |
|
przepraszam, że podczas kłótni za wszelką cenę chcę udowodnić, że nienawidzę, podczas gdy tak naprawdę, bez wahania oddałabym za Was życie. / pstrokatawmilosci
|
|
 |
|
balansowaliśmy na krawędzi pocałunku. nasze oddechy mieszały się ze sobą, spojrzenia łączyły się w jedną prostą. - nawet gdyby dzisiaj... coś... się stało między nami, zwyczajnie nie wytrzymasz ze mną długo. - powiedział w końcu, a ja do dziś żałuję, że nie stanęłam na palcach, nie sięgnęłam Jego ust. bo zapewne zamiast mijania Jego osoby z drżącymi dłoni mogłabym trzymać je w tylnych kieszeniach Jego jeansów udowadniając Mu jak cholernie się mylił.
|
|
 |
|
nadzieja - to, co trzymało nas przy sobie. kiedyś. dawno.
|
|
 |
|
- no i słyszę dziwne odgłosy, wyglądam przez okno. ON. jebłam, spodziewałabym się Go wszędzie, ale nie za moim oknem. - obserwuje Cię. - weźweź. - chodź po domu w ciuchach! - oj, dziwne odgłosy! - nie wyglądaj, to Jego ludzie. / rozmowa with friend.
|
|
 |
|
miło byłoby znaleźć faceta, który lubi prasować, robić śniadania do łóżka, wypić lampkę czerwonego wina przed snem. ubóstwia wspólne kąpiele, nie ma nic przeciwko kilkugodzinnym wylegiwaniu się przed telewizorem przy tanim romansidle. jednakże mogę poprzestać na Nim - z tą paczką fajek w tylnej kieszeni jeansów, szeroką bluzą i wielgaśnym sercem, które bije tylko dla mnie.
|
|
 |
|
na dobrą sprawę problem nie tkwił w tym, że był tak bezczelny, cholernie arogancki i nie raz płakałam przez Niego po nocach. zwyczajnie nie potrafiłam nie spiąć wszystkich mięśni, kiedy mnie przytulał, nie umiałam swobodnie oddychać, gdy zaczynał mnie całować. mimo Jego zapewnień, że się zmienił - na przestrzeni okresu przez jaki Go poznawałam, stracił moje zaufanie i wciąż bałam się, iż zaraz po odprowadzenie mnie pod dom, a nuż pójdzie do innej.
|
|
 |
|
lubiłam Jego lekko rozchylone wargi, kiedy wypuszczał na moją twarz drażniące ciepło połączone z dymem nikotynowym. lubiłam Jego dłonie, które tak bezwiednie i naturalnie spoczywały na moich biodrach. jednak najpiękniejsze było to beztroskie 'kocham Cię' wypowiedziane z tą charakterystyczną nutą szczęścia w głosie.
|
|
 |
|
też masz czasem ochotę uciec? w między czasie zamknąć za sobą drzwi z przeciągłym trzaskiem i pozasuwać je na wszystkie spusty? zgnieść wszystkie stare rozdziały, po czym wyrzucić je do kosza. zapomnieć. zabić w sobie to, co czujesz.
|
|
 |
|
tylko Ona jest zawsze. tylko Ona poświęca mi swój czas i nerwy. tylko Ona spędzi ze Mną cały dzień pijąc tanie wino, bo akurat mam taki kaprys. tylko Ona potrafi ogarnąć moją psychikę. nie zostawi Mnie, wiem to. Ona. moja przyjaciółka. jest cudowna. / n4m
|
|
 |
|
Bóg uczynił nas najlepszymi przyjaciółkami, bo dobrze wiedział, że nasze mamy nie zniosłyby nas jako siostry. - [schokoladenfarben ♥ ]
|
|
 |
|
szarpnęłam Go za rękę przyciągając do siebie. - przestańprzestańprzestań! ile razy mam Ci powtarzać, że tego nie chcę?! - krzyknęłam Mu prosto w skierowaną do mnie bokiem, twarz. wypuścił z ust resztki dymu wciągniętego do płuc. - robię to dla Twojego dobra. - syknął wciąż unikając mojego wzroku. wyrwał dłoń z mojego uścisku. opadłam na zroszoną trawę wyrywając z bezsilności kolejne źdźbła. - to nie w porządku... - szeptałam w ciszę poranka wpatrując się w Jego oddalającą się pośród mgły sylwetkę.
|
|
|
|