 |
Don't ever touch a raptor
|
|
 |
Przybądźcie, o wy duchy,
Karmiciele zabójczych myśli,
Z płci mej mię wyzujcie,
I napełnijcie mię od stóp do głowy
Nieubłaganym okrucieństwem!.
Zgęśćcie krew w moich żyłach:
Zatamujcie wszelki w mym łonie
przystęp wyrzutom sumienia,
By żaden poszept natury nie zdołał
Wielkiego mego przedsięwzięcia zachwiać...
Zbliżcie się do mych piersi,
Przeistoczcie w żółć moje mleko,
wy, śmierć niosące potęgi,
Które niewidzialnie krążąc
Na szkodę świata czatujecie!
Spuść się, Ponura nocy,
Oblecz się w najgęstszy dym piekieł,
Aby mój sztylet nie ujrzał,
Rany przez siebie zadanej i Niebo,
Przez nie dość ciemny kir mroku przejrzawszy,
Nie zawołało: "Stój!"!
|
|
 |
Wciskasz pierdoły, że zakochani wierzą w anioły chwili - kochanie to nie miłość a raczej nadmiar dopaminy .
|
|
 |
Brak wiary we mnie zwiększa we mnie wiarę, sam swego losu panem - odczułam to na skórze, indywidualnie sama nie jestem tchórzem, indywidualnie jak serce dyktuje .
|
|
 |
Bóg, jego nie winie siebie jedynie mogę, za to co spierdoliłam plus pasmo nie powodzeń.
Zdany na siebie człowiek osamotniony w walce - indywidualnie sam sobie oparciem, indywidualnie sam na przeciw prawdzie .
|
|
 |
Choć się nie lękam, nie klękam tylko żyje - to nie jest jakiś cud, że rosnę dalej w siłę.
|
|
 |
Już od małego dziecka ciążyła na mnie presja, bym w niczym nie była gorsza od własnego rodzeństwa .
|
|
 |
Szatanem jestem złym, aniołem z aureolą .
|
|
 |
Nigdy nie jest za późno na przeprosiny - czasem jest za późno, żeby wybaczyć .
|
|
 |
W żyłach płynie breja z błotem, bo krew spiły ulice.
|
|
 |
Nigdy nie mamy dość, to płynie tylko w naszych sercach - najpiękniejszy gol, nasz hooliganski rock and roll.
|
|
 |
Mimo wiatru w oczy, w drodze przeciwnośći, będę tutaj stał jak statuła wolności, bronić swoich praw jak samuraj godności ..
|
|
|
|