 |
|
Wczoraj pierwszy raz od wielu lat potrafiłem wyobrazić sobie, że jestem szczęśliwy. Ostanie co pamiętam to uśmiech na twarzy, który mnie zdziwił. Dziś jeszcze trudniej powrócić do rzeczywistości więc do końca nie wracam, tylko tyle ile potrzeba.
|
|
 |
|
Dziś znowu odbijam się od dna z postanowieniem by amplituda tej funkcji falowej była zdecydowanie mniejsza. Mam dosyć bycia serferem, wolę popływać łódką po spokojnym jeziorku.
|
|
 |
|
Dawno nie piłem ale dziś tak i już nie wiem czy byłem trzeźwy, czy myślę trzeźwo dopiero teraz. Może dopiero kiedy mogę wlać w siebie ile chcę, pozwalam sobie na szczerość, na spojrzenie prawdzie w oczy. Tylko zbyt wiele tych prawd, zbyt trudnych do przełknięcia nawet rozcieńczonych alkoholem. Po prostu chciałbym zamknąć oczy i wyparować i już nigdy nie wierzyć że dam radę, już nigdy nie otwierać oczu by próbować.
|
|
 |
|
Wpisany we mnie inny świat, zbyt wspaniały aby znieść tą szarość, zbyt intensywny aby móc tylko żyć, tak jak trzeba. Powinienem być mądry, ale tylko rozumiem i wystarczy, że spotkam znowu kogoś kto dotknie mi serca, kto zawibruje podobnie i zapomnę o wszystkich naukach. Śmierć albo lot ponad światem, ból albo szaleństwo. Są chwile tak spokojne, że prawie wierzę, że można być normalny, związuję się w wtedy linami rozsądku i próbuję iść ściśnięty więzami, ale pokrywają mnie całego i już to nie ja, tylko myśli, rozkazy, kokon mądrych postanowień. Miałem nadzieję, że wyfrunę w nowe rozdziały, lecz chyba tylko wyschnę tu, kołysząc się na kolejnej gałęzi samotnej.
|
|
 |
|
Z pragnieniem miłości jest jak z próbą złapania kurczaka, im bardziej gonisz tym bardziej ucieka, aż przestaniesz, usiądziesz i wyciągniesz dłoń z ziarnami. Zamiast pragnąć, pokaż dlaczego warto przyjść do ciebie.
|
|
 |
|
To była ostatnia miłość, nie dlatego, że ktoś mnie zniszczył, ale dlatego, że w końcu dostrzegłem jak sam bardzo się niszczyłem spalając dla kogoś. Kochałem całym sercem, całym sobą a nie wiedziałem, że to źle. Nie potrafię inaczej, więc zamykam serce w żelaznej klatce i spuszczam na dno zimnego oceanu. Nagle potrafię się odnaleźć w tym świecie.
|
|
 |
|
„przyniosę ci lato w lutym, dwa salony, duży balkon, z kuchni będzie widok na ocean.. tylko, że ty nie odbierasz”
|
|
 |
|
Pułapka swojej głowy z wiarą, że moje myśli to ja, wydawała się doskonałym więzieniem, bez wyjścia a wystarczyło zacząć myśleć o tym gdzie jestem fizycznie, gdzie jest moje ciało, moje kończyny, jak poruszam nimi wg. swojej woli, jakim jestem cudem biochemicznej inżynieri. Wystarczyło rozmawiać z innym człowiekiem słuchając go nie krążąc myślami gdzieś indziej, albo rozmawiać ze sobą na głos a nie tylko w głowie, aby uszy sluszały słowa odbijane od przestrzeni i przedmiotów wokół mnie. I nagle obudziłem się i jestem, w końcu "jestem" a nie "byłem" albo "będę".
|
|
 |
|
Ktoś dał mi zbyt wiele czuć, zbyt wiele myśleć, ktoś zepsuł mnie na całe życie, ktoś dał mi siłę która sprawia, że zawsze wstanę, nie ważne jak mocno dostanę.
|
|
 |
|
Skończyłem się, próby wukrzesania nadziei nic nie dają. Życie stało się zadaniami, które są wynikiem oczekiwań i odpowiedzialności. To nie smutek, to bezsens, to nie depresja tylko realistyczne spojrzenie na życie, bez patrzenia przez różowe okulary, bez słodzenia kłamstwami.
|
|
 |
|
Ostatecznie stwierdziłem, że coś ze mną nie tak, gdy w moich bezgranicznych marzeniach potrafiłem wyobrazić sobie radość jaką daję ale nigdy szczęście jakie czuję.
|
|
 |
|
Zdolność do wyobrażenia sobie świata tak realnego jak ten prawdziwy jest jak mieszkanie z dilerem. Tak łatwo jest uciec, tak szaro gdy się wraca. W końcu jedyną radością jest fantazja tak słodka, jak spełnione pragnienia i tak gorzkia ak daleko jest od rzeczywistości.
|
|
|
|