 |
Wszystko już skończone, już po wszystkim!
|
|
 |
Nie rzucaj kośćmi, bo los nie gra czysto
Da Ci zabłysnąć, byś mógł upaść nisko
|
|
 |
Dlaczego dawni przyjaciele dzisiaj sa tak obcy mi
obcy chca mi podac reke i skladaja propsy mi
mysla ze jestem mocny lecz ja tez mam gorsze dni
widzisz tak samo jak ty tez czasem wylewam łzy
noc nie daje snu i znow wracaja wspomnienia z chwil ktorych nie ma juz
|
|
 |
Ja to zdobędę, za wszelką cenę
dojdę do celu i wszystko odmienię
jestem pewien i dzisiaj już dobrze wiem
żeby spełnić swoje sny muszę trzymać ster
|
|
 |
Z zewnątrz wyglądasz słodko
Nie dostrzega nikt twoich wad
Ale każdy kto Cię spróbował
Poczuł na ustach ten gorzki smak
Szczerość, miłość, uczucia
Tego wyraźnie teraz Ci brak
Niestety nie okażę współczucia
Zraniłaś wielu, to cały twój świat
|
|
 |
Nie spytam Cię o wiek, bo wiem, że nie wypada
Widać, że lubisz seks, bo ciągle o tym gadasz
Jesteś tak słodka, wiesz? To twoja najgorsza wada
Bo w środku jesteś gorzka, jak gorzka czekolada
|
|
 |
biegnij po marzenia, życzę Ci powodzenia.
|
|
 |
ludzie wokół mnie , jest ich coraz więcej wiem
i każdy poda rękę lecz , już nie wiem czego chce
to wszystko jest za ciężkie , wiesz
w tym mieście czasem gubię się
już nie wiem kto jest ze mną , kto przeciwko mnie
i wiem , że jesteś blisko puki jestem w grze
nie wierze w puste słowa , pustych ludzi , już nie
|
|
 |
Chodź, namieszamy sobie w życiu, jak zawsze. Chodź, będzie fajnie, znowu zaczniemy do siebie pisać i robić nadzieję, a później z dnia na dzień przestaniemy się znać.
|
|
 |
Nie mów mi jak bardzo mnie kochasz, tylko kochaj tak, żeby żadne słowa nie mogły tego oddać.
|
|
 |
|
Jesteśmy chorzy; jemy nieregularnie, śpimy, pieprzymy się, wychodzimy, ćpamy, następnego dnia jemy inne jedzenie, śpimy gdzie indziej lepiej lub gorzej, pieprzymy się z inną osobą, wychodzimy byle gdzie, ćpamy co innego, codziennie robimy to samo, tylko szczegóły się zmieniają, wyznaczamy sobie jakieś cele, chociaż nigdy ich nie zrealizujemy, wypruwamy sobie żyły żeby czuć się dobrze, boimy się nieznanego, ciągle na coś czekamy, bo inaczej już dawno połknęliśmy za dużo tabletek, już dawno by nas nie było, ale my rozrywamy się, szukamy miłości w paskudnych miejscach, wydaje nam się, że ją znaleźliśmy i znowu spadamy w dół i umieramy powoli napchani prochami i antydeprechami, ze sztucznym uśmiechem na ustach, w chujowych miejscach, patrząc się w sufit zamiast w oczy kogoś, kogo kochamy.
|
|
 |
nie jest wcale lepiej. po prostu więcej się uśmiecham. ukrywam skrajne emocje w zakamarkach duszy by obudzić je wieczorem. jak wcześniej siadam na parapecie i rozkoszuję się ciszą. tutaj nie muszę zakładać maski. odpalam papierosa i dzwonię do niego, by opowiedzieć jak minął mi dzisiejszy dzień. wysłuchuje mnie i odwzajemnia się tym samym, a ja łapczywie połykam każde słowo wypływające z ukochanych ust. wiem, że nie potrafię mu obiecać dużo - tylko wieczorne rozmowy telefoniczne i sporadyczne spotkania przesycone czułością. z biegiem czasu zrozumiałam prawdziwą miłość. uczucia wymagają poświęceń. czasami bywa tak, że nie możemy być z osobą, którą tak naprawdę kochamy. czasami należy przystopować. dopiero niedawno nauczyłam się akceptacji. chociaż zaciskam pięści, gdy mówi o kolejnej zjaranej fifce, wypitym kieliszku i zaliczonej lasce nie mogę powiedzieć - stop. sama pobłądziłam, nie będę go pouczać. wystarczą mi dwa magiczne słowa na koniec rozmowy bym przeżyła następny dzień.
|
|
|
|