|
|
Nie warto pomagać, nie warto się starać. gdy ktoś ma Cię w dupie, prosto w mordę: wypierdalaj!
|
|
|
Rozmawiając o tym zaczynam się śmiać, bo wiem, że nie było innego zakończenia tej historii. Wiem, że nic nie osiągnę płacząc za Nim, i mówiąc, że nie dam rady, bo wiem, że dam. Tak, to cholernie boli, ale nie mogę teraz się zatrzymać. Był moim przyjacielem, a zarazem osobą, którą kochałam najbardziej. Nie pytaj co się stało, bo sama nie wiem. Codziennie wieczorem o tym myślę, bo zapewniał, że nie straciłam tej przyjaźni. Ale jeśli mam żyć obok i być postacią, która już była, chcę żyć już gdzieś dalej.
|
|
|
|
szli jak w każde jesienne popołudnie na spacer, zawsze tymi samymi alejami . on, zmieszany niezręczną ciszą, w końcu się odezwał . - skarbie, czy coś się stało ? - jej oczy napełniły się łzami . po chwili zaczęła krzyczeć . - czy ty mnie jeszcze, kurwa, kochasz ? - ludzie patrzyli się na nią jak na skończoną idiotkę, jednak ją to nie obchodziło . jak przez mgłę, widziała tylko jego . - dlaczego pytasz ? przecież wiesz .. - wpadła w jeszcze większy gniew . w jeszcze większy płacz . - mam ci przypomnieć ?! właśnie minęliśmy drzewo, pod którym przytuliłeś mnie pierwszy raz . za każdym razem, kiedy przechodziliśmy koło tego dębu, przytulałeś mnie po raz kolejny . mam mówić dalej ?! - nie kocham cię - odszedł .
|
|
|
Dzięki tej przyjaźni, staję zawsze na równe nogi. Nie tylko wtedy kiedy inni są gdzieś dalej, ale zawsze wspierają, nie dobrym słowem, ale szczerością. Nie powiedzą " będzie dobrze ", jeśli wiedzą, że nie ma już na to szans. Spędzą całą noc na płaczu z Tobą, na wysłuchiwaniu o kolejnym, niewłaściwym. Przyjdą z butelką wódki, kiedy wiedzą, że jesteś sama z tym wszystkim. Otrą łzy, bo chcą widzieć uśmiech. Ścisną dłoń, kiedy patrząc w ziemie, próbujesz znów zapomnieć. I są, kochają za to wszystko, tęsknią, wspierają. Przy nich pojawia się ten uśmiech ! < 3
|
|
|
Leżę pod kołdrą w bluzie swojego brata, zachrypniętym głosem wołam o herbatę. Dostaje ją, chwytam zimnymi dłońmi, czuję jak się nagrzewają. Podnoszę głowę, widzę ścianę z masą zdjęć, wiesz - tam też jest Twoje. Mówisz, że nareszcie Twoje życie nabrało sensu, nabrało chyba dlatego, że mnie w nim nie ma. Kiedy jestem chora, mam tyle godzin na przemyślenie, tyle sytuacji, gdzie tęsknie i tyle chwil, kiedy wstaję z łóżka z myślą, że nie mam już dla kogo. Dla mamy, dla brata, owszem. Ale chciałabym dla Ciebie, tak jak wcześniej, nie martwić się czy powiesz mi " dzień dobry ", bo dla Ciebie byłam kimś - byłam. Wiem, że nawet dzisiaj powiedziałbyś, że nie różnie się niczym od wyglądu normalnego dnia, oprócz tego, że siedzę bez makijażu, w koku, w piżamie przed telewizorem i spoglądam w telefon czekając na wiadomość od Ciebie. Już nie chcę czekać..
|
|
|
Beze mnie możesz mieć więcej, podobno.
|
|
|
Wiesz, że nie jaram - weź za mnie bucha.
|
|
|
Chwyciłam za klamkę, weszłam. Czułam na sobie ich wzrok, pytali co się dzieję. Doszło do mnie, że to ostatni moment, kiedy mogę się pożegnać. Ostatnie 10 minut kiedy mogę mu wszystko wyjaśnić. - Gdzie jest Jego torba? - Co się stało? - Gdzie jest? - Tutaj. Zdjęłam Twój łańcuszek, schowałam Go wraz z Twoją koszulką do torby. Zaczęłam płakać, choć zakrywałam dłonią twarz Oni wiedzieli. Wyszłam, cała we łzach oparłam się o parapet mówiąc, że nienawidzę ranić. Kardelan, przytulając mnie, szeptała tylko " Don't cry.. " Czułam, że zostawiam osobę, która sprawiła, że czuję się lepiej. Podszedłeś, zdziwiony całą tą sytuacje chciałeś się zbliżyć, ja dyskretnie odsunęłam się mówiąc, że nie mogę kochać. Mówiłeś, żebym nie płakała, prosiłeś. Mówiąc, że będę tęsknić wzięłam swoje rzeczy i kierowałam się do schodów. - Proszę, a pożegnanie? - Bye.
|
|
|
|