 |
Imieniny cioci. Wódka, piwko, kto co woli. Siedzimy sobie z tatą, śmiejemy się, rozmawiamy. Wujek patrzy na nas zafascynowany, my trochę zdezorientowani pytamy: ''co jest? . - Kurde, ale wy się zmieniliście. -?? - No, chyba to, co się stało zbliżyło was do siebie. Jeszcze jakiś czas temu, ty byś mu coś dopiekła, a ty byś na nią nawrzeszczał. A teraz siedzicie sobie i rozmawiacie jak najlepsi przyjaciele. Jak prawdziwa rodzina. Aż miło na was popatrzeć. '' Udałam, że nie ruszyło mnie to, co powiedział.. Ale tak naprawdę zdałam sobie sprawę, że ma rację. Trafił w sedno. Każda rzecz, która nam się przytrafiła w ostatnim czasie, każdy cios, każdy upadek, każdy dzień i każda sekunda, którą przetrwaliśmy wspólnie sprawiła, że jesteśmy silniejsi i, że jesteśmy razem. Nie ma już nas z przeszłości, teraz są inni ludzie z innymi doświadczeniami. Twardsi, silniejsi, bardziej kochający a na pewno bardziej doceniający to, co mają. /shhhhh
|
|
 |
Docieramy na rozdroże i tam już zostajemy, nie chcą wybrać żadnej z dróg. Świadomi, że błędna decyzja będzie oznaczać koniec... i że tyle jest rzeczy wartych uratowania.
|
|
 |
Nigdy nie powinieneś pojawić się w moim życiu.
|
|
 |
Czuję jak stare rany na sercu zalewają się krwią. Z każdym jego wypowiedzianym w moją stronę słowem
|
|
 |
A ja nie umiem nie ranić, ja wydrapuje oczy słowami, rozrywam duszę milczeniem
|
|
 |
Dotknęła jego policzka, porośniętego już lekkim zarostem. Włosy zaczęły mu się kręcić i opadać niedbale na zroszone kroplami potu czoło. Był brudny od popiołu i błota, niezadbany, dało się wyczuć woń potu, ale wiedziała, że sama nie wygląda teraz przepięknie, a mimo to, on patrzył na nią, jakby nic na świecie nie mogło odciągnąć jego uwagi. To chyba można było nazwać miłością. /mxd
|
|
 |
Złapałam go za rękę i ścisnęłam mocno, jakbym się bała, że może zaraz zniknąć. Ale on był, materialny, namacalny. Pierwszy raz w życiu poczułam, że czuję się prawdziwie szczęśliwa. /mxd
|
|
 |
I teraz wieczorem jest najgorzej. Pije drinka. Wychodzę z domu, nie chcę myśleć. Jadę z kimkolwiek, gdziekolwiek, bez celu. Może celem jest aby zapomnieć, uciec.
|
|
 |
Jak to jest, że przez całe życie bałam się zakochać, nikt nie wydawał mi się odpowiedni i kiedy w końcu poznałam jego, moje serce roztrzaskało się, by nigdy nie wrócić do poprzedniego stanu /mxd
|
|
 |
Papieros już nie dawał ulgi, muzyka nie odprężała, alkohol niczego nie łagodził... zakochała się bez pamięci. /mxd
|
|
 |
I, o mój Boże, on tam był... stał, niedbale opierając się o framugę drzwi. Wszystko, co w sobie ukrywała, cały ból i tęsknotę, wszystko wybuchło. Zalana łzami osunęła się na podłogę. /mxd
|
|
 |
I w sumie lepiej było, że już go nie widywała. Nie zrozumcie mnie źle, nadal czuła przeszywający ból w sercu i pustkę, której nie mogła niczym zapełnić. Ona umarła tam w środku. Ale przynajmniej nie oglądała go codziennie, nie wodziła za nim tęsknym wzrokiem, nie skupiała na nim całej swojej uwagi, nie czuła go... nie zatracała się w nim, nie marzyła o dotknięciu jego twarzy, o połączeniu się ich ciał. Nic jej nie przyciągało, nie odwracało jej uwagi. Nie musiała tak cierpieć. /mxd
|
|
|
|