 |
tu codziennie towarzyszą nam opary, bo świat jest szary nawet przez różowe okulary,
|
|
 |
może nie wystarczę, ale będę tóż obok, prócz Ciebie nie ma mnie dla nikogo.
|
|
 |
Kocham Cie! Kocham nie wiem czy to wystarczy.
|
|
 |
czasem mam ochotę rzucić to i nie wracać, wziąć Cię za rękę i uciec na koniec świata
|
|
 |
czasem nie mam już siły i na to nie ma leków, gdyby nie Ty to chyba nie wyszedł bym z zakrętu
|
|
 |
i gram jak aktor, wciąż robię wrażenie, że mam rozsądny plan, ale mam tylko Ciebie
|
|
 |
a moje ciało jak płótno przyjmuje ślady destrukcji, lecz nie boje się o jutro, bo umiem spać bez poduszki
|
|
 |
Bóg mi świadkiem, chciałbym żyć tu normalnie, na poważnie, ale bywa nieprzewidywalnie, sam nie wiem, kiedy odpali zapalnik i walnie
|
|
 |
dziś nie wiem sam, czy kiedyś będę szczęśliwy, czy zdechnę smutny, jak teraz, lecz wiem, bo przekonałem się nieraz, że nie ma co wychodzić z kina, póki trwa seans...
|
|
 |
rzuciłem wszystko na stół w grze o marzenia, jestem szaleńcem, w którym jeszcze tli się nadzieja
|
|
 |
we wszystkich zdaniach w moim życiu głos ma interpunkcja, to moja dobra, nieodłączna znajoma - autodestrukcja
|
|
 |
przestałem pić, bo widziałem, jak to mi niszczy moralnośća zależało mi na nas, miało być łatwo, a w zamian, zmieniłem się w psującego Ci wyjścia na miasto chama, nie zasługiwałaś na te frustracje, a ja nie chciałem żebyś kiedyś mnie znalazła z dziurą w czaszce
|
|
|
|