 |
idąc, deszczowego wieczoru, przez ciemną ulicę, kiedy wiatr delikatnie rozwiewa, moje włosy, przypominam, sobie nasze, najpiękniejsze, momenty. odpalam, papierosa, i zaciągam, się, aby powstrzymać łzy. nie płaczę, ze wzruszenia. to, są łzy rozpaczy. rozpaczy, nad tym, że to wszystko minęło. że szczęście, o które tyle, prosiłam, Boga, opuściło mnie. a mnie, pozostały tylko wspomnienia, którymi, dławię, się każdego dnia.
|
|
 |
wracam do domu, po przypadkowym, spotkaniu z Tobą. odpalam, papierosa i bawię w rachowanie prawdopodobieństwa, analizę i inne tego typu rzeczy.
|
|
 |
stojąc, na skraju, obsesji, zaczęła, nienawidzić, siebie bardziej, niż kiedykolwiek, wcześniej. krzyczała z rozpaczy, ze łzami w oczach, stojąc przed lustrem.
|
|
 |
zabiła miłość, swojego życia, z powodu kilku kilometrów i kilku miesięcy.
|
|
 |
niech, jeszcze jeden, facet do mnie podejdzie. zabiję, bez zawahania. nie pozwolę, się więcej rozczarować.
|
|
 |
ponoszę, konsekwencje, urzeczywistniania fikcji.
|
|
 |
na pewno, nie pociągnę, za spust, dzisiejszego wieczoru, nie licz na to.
|
|
 |
chwycił, mnie za rękę. miałam, nadzieję, że zaprowadzi mnie na koniec, świata. a on, zabrał, mnie do męskiej kabiny.
|
|
 |
masz, rację. jestem, nic nie warta. w końcu, nie stoję, wieczorami, pod latarnią.
|
|
 |
po każdej burzy, wschodzi słońce. z burzy, należy wyciągać, wnioski, a na słońce, doceniać, z każdą, chwilą, swojego istnienia.
|
|
 |
jeszcze, nigdy nie pobiłam, się o faceta. ale coś czuję, że wkrótce, wyszpczę, do samej, siebie, że 'zawsze, musi być ten pierwszy raz'.
|
|
 |
rozdziały o miłości, w moim życiu, są tylko tymi zamkniętymi.
|
|
|
|