 |
|
spójrzmy na to obiektywnie, nigdy tak naprawdę nie było szans, tak tylko sobie wmawialiśmy. I nieogarniamciebejbe
|
|
 |
|
chcę, żebyś zniknął z mojego życia. właściwie już zniknąłeś. chcę, żebyś nie istniał, przynajmniej w mojej głowie. chcę odnaleźć w sobie tyle siły, by się podnieść. chcę nigdy więcej do tego nie wracać, nawet w myślach. I nieogarniamciebejbe
|
|
 |
|
chodźmy niszczyć się razem. I nieogarniamciebejbe
|
|
 |
|
wierzę, że kiedyś znów spojrzysz mi w oczy tak jak za pierwszym razem, a Twoje serce znów będzie walić jak oszalałe, gdy będę obok. jeszcze kiedyś znów będę dla Ciebie ważna jak wtedy. tak ważna jak Ty dla mnie teraz. I nieogarniamciebejbe
|
|
 |
|
nie wiem czy wiesz, ale tylko przy Tobie mój uśmiech był prawdziwy. I nieogarniamciebejbe
|
|
 |
|
chodź pójdziemy pobawić się własnymi uczuciami, ja będę udawała, że to na serio i chociaż przez chwilę będę szczęśliwa, a dla Ciebie jak zwykle wszystko będzie tylko zabawą. I nieogarniamciebejbe
|
|
 |
|
najłatwiej zrobić nadzieje, olać, pójść się najebać, urwać kontakt i nie przejmować się uczuciami innych. masz w tym wprawę, prawda kochanie? I nieogarniamciebejbe
|
|
 |
|
i obiecuję Ci, że pieprząc ją będziesz miał przed oczami mnie. I nieogarniamciebejbe
|
|
 |
|
i tak kolejna noc kończy się na piosence Bonsona - Pan Śmieć, myśli o Tobie, tęsknocie, złudnej nadziei, naiwności, kolejnych postanowieniach i bezsensownych planach. I nieogarniamciebejbe
|
|
 |
|
nawet nie chcę słyszeć o tym, że wtedy nasze wargi złączyły się po raz ostatni. I nieogarniamciebejbe
|
|
 |
|
a jak widzę siebie za rok? są dwie opcje, albo będę szczęśliwa gdzieś z Tobą szła, albo będę siedziała na krawężniku z butelką taniego wina i użalała się nad swoim życiem, wybór należy do Ciebie. I nieogarniamciebejbe
|
|
 |
|
przesłuchałam już chyba wszystkie piosenki Bonsona, Pezeta i Huczuhucza, a noc jeszcze długa, a przecież muszę jakoś dotrwać do rana, by rozpocząć kolejny pusty dzień. I nieogarniamciebejbe
|
|
|
|