 |
Rzekomo się martwią - tak bynajmniej zapewniali, kiedy odebrałaś po ich kolejnej, gdzieś dwudziestej, próbie dodzwonienia się do Ciebie. Bo irytował Cię ten sygnał, a dłonie zbyt drżały byś zdołała wyciszyć dźwięki. "Co się dzieje, do cholery?". Ogarniam dom, wszystko ok - łżesz - zgadamy się potem. Ok, ok, ok, pewnie sama zaczęłabyś w to wierzyć, ale ta rozdrapana na rękach skóra, butelka wódki w lewej dłoni i mokra od łez pościel - to wciąż Twoi jedyni kompani. Uwierzyłabyś... gdyby nie serce, które wychodzi poza granice klatki piersiowej i zaciska Ci wyimaginowane szpony na gardle.
|
|
 |
Nie chcesz wracać. To irracjonalne, lecz chcesz tej nocy marznąć, ogrzewana może jedynie Jego oddechem. Już nie chcesz nawet wódki. I już nie palisz, choć dłonie trzęsą Ci się ze zdenerwowania. Dzisiaj chcesz po prostu być gdzie indziej niż na co dzień, chcesz być z Nim, w nowym miejscu, tworząc na tą jedną noc wspólną przestrzeń, którą o świcie, zbierając przemarzniętymi kończynami porozrzucane ubrania, zniszczycie.
|
|
 |
Unosi Twój podbródek, a potem odsuwa się z pola widzenia, staje za Tobą i wyciągając Twoją rękę ku górze, palcem wskazuje którąś z gwiazd. Zawsze tego chciałaś, tak żyć - jak w pieprzonym filmie, lecz odsuwasz się. Odwracasz się do Niego, choć sprawia Ci to nieopisaną trudność. Nie spojrzysz Mu w oczy, nie dasz rady. Twoje spojrzenie biega po długości Jego nosa. Mamroczesz coś o tym, że się spieszysz, musisz iść i odchodzisz, a potem zaczepiasz jakiegoś przechodnia i pytasz, czy możesz u Niego przenocować. Uśmiecha się łobuzersko. Wiesz jak to się skończy i dlatego idziesz. Bo potrzebujesz ciepła, potrzebujesz maksymalnej czułości. Zostawiłaś przed chwilą człowieka, który chciałby Ci to dawać bez przerw i opamiętania, ale nie potrafisz. Nie radzisz sobie z tym, że prócz ekstazy jaką tego wieczoru poczujesz, mogłaby pojawić się także miłość.
|
|
 |
Od dzieciaka gdzieś przewijały się te zasady dobrego wychowania, które kodowałam, bo chciałam być dla rodziców idealna. Pławiłam się w pochwałach, a potem doszła szkoła i ja jako rzekomy wzór na tle innych. I ja byłam dobra, podobno. Z czasem jednak ciało... tak, to od ciała się zaczęło. Chłonęło Go. Przylegało do Niego, mieszały się nasze zapachy i choć nie było już żadnej przestrzeni, to chciało być jeszcze bliżej. Ciało - ono jest tu wszystkiemu winne, pociągając za sobą duszę. Do zatracenia. Na zawsze.
|
|
 |
Boże, powinieneś mnie posłuchać i pomóc mi chyba. Chodź tutaj. Podaj mi rękę i powiedz wszystkim, że zabierasz mnie stąd, naprawiasz błąd, bo ulokowałeś mnie nie w tym miejscu co potrzeba, gdzieś gdzie zwyczajnie nie daję rady. Wyciągnij mnie stąd. Błagam, póki doszczętnie nie wykończę gardła otulając podrażniony po wódce przełyk, nikotyną. Chodź... bo jest źle. Bo zamiast w końcu zapamiętać kiedy był pokój toruński czy inne historyczne wydarzenie, ja szukam daty, kiedy to zaczęłam wszystko psuć.
|
|
 |
Któregoś dnia założę krótką , obcisłą sukienkę z wielkim dekoldem , zajebiste szpile i dodam kilka atrybutów biżuterii . Do tego nałożę na twarz mocny make-up , a szyje spryskam wonią słodkich perfum. Pójdę tam gdzie zawsze przebywasz . Przejdę obok Ciebie , a ty zjedziesz mnie wzrokiem czując zapach , który zawsze doprowadzał Cię do czerwoności . Gdy będę szła dalej nadal twój wzrok będzie gwałcił myślami moje ciało , a wtedy rzucę się w objęcia obecnemu partnerowi , który stoi w zasięgu twojego spojrzenia i złożę na jego ustach namiętny pocałunek zatapiając swoją dłoń w jego lśniących włosach . Ty pomyślisz : 'Kurwa , a mogłem ją mieć' , a ja pomyślę 'Patrz kurwa i żałuj' .
|
|
 |
On nie lubił, kiedy paliłam, ja nie lubiłam, gdy brał. On nienawidził gdy przeklinałam , ja nienawidziłam kiedy mnie olewał. On uważał się za świętego , ja wiedziałam że to chłopak z przeszłością. On mnie nie kochał , ja potrafiłam dla niego poświęcić wszystko.
|
|
 |
Siedzę tutaj sama w domu myśląc o Tobie . Zastanawiając się co takiego zrobiłam źle .
|
|
 |
Chciałabym żeby kiedyś, gdy się spotkamy pomyślał 'kurwa, szkoda że z Ciebie zrezygnowałem'.
|
|
 |
mimo wszystko dalej mi na nim cholernie zależy, pomimo litrów wylanych łez, pomimo momentów załamania, pomimo tego, że jestem mu kompletnie obojętna.
|
|
 |
a co byś zrobił, gdybym zadzwoniła w samym środku nocy i powiedziała, że cholernie tęsknię, że nie daję rady ?
|
|
 |
W życiu bym nie pomyślała , że aż tak bardzo będzie mi Ciebie brakować
|
|
|
|