|
a za te Twoje cudowne dołeczki w policzkach byłabym skłonna oddać parę swoich ulubionych butów. a w moim mniemaniu to całkiem sporo poświęcenie jak dla faceta, więc doceń.
|
|
|
kocham każdy twój uśmiech, ruch, gest, zapach, głos, spojrzenie i każdą literkę twojego imienia. kocham Ciebie całego i zrozum, że żałuję. żałuję, że rozjebałam nasz związek i w przenośni "skopałam Ci tyłek". przepraszam. daj szansę, pozwól to naprawić. nie skreślaj mnie przez jeden głupi błąd, przecież każdy je popełnia, ty też. zapomnijmy o przeszłości i kreujmy wspólną przyszłość . < 3
|
|
|
gdybym była normalna, już dawno bym zwariowała .
|
|
|
chodźmy na wino. kupmy różowe kubeczki i pójdźmy w jakieś pola. usiądźmy na torebkach, i narzekajmy na facetów. spalmy pinki i wróćmy do domu, jakby nigdy nic. jak grzeczne dziewczynki.
|
|
|
kiedy wszystko masz na wyciągnięcie ręki, potem. w dorosłym życiu możesz sobie zwyczajnie nie poradzić. nie będzie już mamy, która będzie kupowała Ci nowe ciuszki, błyszczyki i buciki za kartę kredytową ojca. nie będzie babci, która dawała za podrobioną piątkę w zeszycie z matematyki. nie będzie naiwnej koleżanki, która robiła Twoje zadania za bluzkę z zeszłego sezonu. nie będzie już tak prosto, beztrosko i kolorowo. dlatego lepiej jest uczyć się od małego prawdziwego życia .
|
|
|
-bądź moim przeciwieństwem.
- a dlaczego?
- bo przeciwieństwa się przyciągają.
|
|
|
Siedziałam na parapecie, patrząc w bezchmurne niebo, zapełnione gwiazdami. Zaczęłam zastanawiać się nad przyszłością, kiedy z tych rozważań obudziły mnie wibracje, oznaczające dźwięk sms. 'Patrzę w to samo niebo, co Ty. Oddycham tym samym powietrzem, co Ty. Jestem na tym samym osiedlu, co Ty. Tęsknię tak samo mocno, jak Ty. Dużo powodów, byś dała mi szanse, nieprawdaż?' Spojrzałam na godzinę - 02:02. 'Pech.' Pomyślałam, odkładając komórkę. Wtedy komórka znów za wibrowała. 'Nie odkładaj, odpisz. Proszę. Znam Cię przecież.'
|
|
|
Jeden z wf, na którym dużo klas musiało podzielić się całą szkołą, w tym klasa najlepszego kumpla. Nam i im wypadła sala, z czego się cieszyliśmy. My graliśmy w koszykówkę, oni w siatkówkę, a kolega siedział na ławeczce, nie ćwicząc. Ja stałam w krótkich spodenkach i wielkiej bluzie ze schowaną w kieszeni komórką. Po chwili dostaję esa. 'Chodź tu na chwilę' No to idę. 'Co?' Zapytałam, trzęsąc się z zimna. 'Widzę, że Ci zimno' Zaśmiałam się. 'No trochę.' Powiedziałam, chowając dłonie w kieszeniach. Ten wstał i przytulił mnie, oddając mi wszystko: miłość, ciepło, zaufanie, przyjaźń, dobry humor. Oddał mi po prostu wszystko, nawet to, czego nazwać nie umiem. I za to mu dziękuję codziennie przed snem, w czasie snu i po śnie, po prostu cały czas mu dziękuję za to, co dla mnie zrobił, robi i będzie robić. Za to, że zaakceptował, zauważył, dał siebie poznać. Za to, że się przede mną otworzył i mi zaufał. Za to, że był i będzie. I mimo, że go nie ma, to jest. Za to też mu dziękuję.
|
|
|
jakiekolwiek uczucie. czy to złość, smutek, a nawet ból jest lepszy od całkowitej pustki. to stan kiedy Twoja dusza chowa się gdzieś w najciemniejszych zakamarkach wnętrza i się nie ujawnia. nie daję znaku życia. a serce? serce biję, ale nic po za tym. nie ma tam miłości, radości, niczego. jest pusto. jak w kościele nocą. ta cisza obija się o ściany zostawiając jedynie za sobą echo, a to za mało. zbyt mało.
|
|
|
lubię kiedy mierzwisz moje długie, kasztanowe włosy i toczysz bitwę z wiatrem by nie rozburzył mi mojej długo układanej grzywki bo dobrze wiesz że później będę co chwila marudzić. lubię kiedy patrzysz w moje błękitne oczy godzinami i mówisz że je kochasz. doszukujesz się w nich swojego odbicia, a tam zamiast niego są ogromne kurwiki w kształcie serca. no nic nie poradzę że miłość bierze nad tym górę. lubię kiedy całujesz moje krwiste wargi i uśmiechasz się jednocześnie. lubię kiedy jesteś.. nie gdzieś na wakacjach, nie gdzieś w domu przed komputerem, ale przy mnie. o tu. obok.
|
|
|
i mimo mojej pamięci, która zachowuję zazwyczaj te chwile, które najchętniej wymazałabym gumką z piórnika to nie. nie oddałabym je za nic bo przecież wśród tych złych są te dobre.. mimo wszystko. te które chciałabym przeżyć jeszcze raz. dzieciństwo, które miałam wyśnione. traktuję ten okres za najlepszym w moim życiu i nie zmienię tego. było jak w bajce. prosto i kolorowo. teraz już tak nie ma ani tym bardziej nie będzie za tydzień. za dwa, miesiąc czy kilka lat. z każdą sekundą starzeję się. ciągle powalają mnie jakieś problemy, nawet te małe, ale jednak. już nie mogę opierać się na smerfach, wierzyć w siedmiu krasnoludków i elfy. wszystko się zmieniło. muszę jakoś funkcjonować w rzeczywistości, która wydaję mi się to coraz czarniejsza.
|
|
|
godzina 6. leżałam pod pachnąca pościelą, która ogrzewała moje ciało. patrzyłam się w sufit żałując że nawet gruby koc nie potrafi ocieplić mojego zmarzniętego serca. nie potrafi wylać z niego tego ogromnego wodospadu bólu, który dusi mnie o każdej porze dnia. wstałam zabierając do ręki nieskończoną przedtem butelkę tequili. otworzyłam balkonowe drzwi biorąc łyk. zimne powietrze ogarnęło moje półnagie ciało, a ja uśmiechnęłam się w nadziei że alkohol, który wrzał w moim gardle dotrze do serca i go wypali pozostawiając z niego tylko i wyłącznie proch., który zwrócę po śniadaniu.
|
|
|
|