 |
Ahh, te bezsenne noce, kiedy w ciemnościach na wyciągnięcie dłoni dotykam swego lęku… ~
|
|
 |
Jesteś moim marzeniem. Mógłbyś się spełnić? ~
|
|
 |
Byłam na wyciągnięcie ręki, ale Ty zawsze sięgałeś dalej. ~
|
|
 |
Dobrze wiem jak to boli, niosę ciężar doświadczeń. Spójrz w serce, choć wiem, że nie zechcesz tam patrzeć. ~
|
|
 |
Nie zatrzymasz łzami kogoś, kto pokochał już inny uśmiech. ~
|
|
 |
Ciągle w swym cierpieniu trwała. Krwawe kły, krwawe serce miała. Zmuszona do grzechów dźwigania. Jak upadły anioł takie życie miała. ~
|
|
 |
I tak sobie myślę, że wszystko czego pragnę, czego chcę, spala się, zanim wyciągnę po to ręce... ~
|
|
 |
Kiedy gaśniesz, gasnę razem z Tobą, bo jesteś wszystkim co mam tu ze sobą... ~
|
|
 |
Jesteś snem na jawie, co się wymknął nocy... Moim snem na jawie, co przynosi bezsenność. ~
|
|
 |
Chyba to sprawił wrzesień, że prawie nic już nie czuję. Słucham, jak teraz upał zamiera, ciszą pulsuje. Pewno Ci dobrze gdzieś o tej porze, pewnie przyjemnie. A wokolutko – pejzaż bez smutku – pejzaż beze mnie. Noce i dni o których nie wiesz, jesień i pejzaż bez Ciebie. ~
|
|
 |
Dlaczego między marzeniem, a szczęściem jest tak wielka przepaść? ~
|
|
 |
Nigdy nie rozcinaj tego, co można rozwiązać. ~
|
|
|
|