 |
Wracała ciemną uliczką w bezgwiezdną noc.Jej stopy plątały się jakby zapomniały, która ma być lewą,a która prawą.Straciła już wszystkie siły,mimo to szła dalej.Upadła i mimo wszystko podniosła się.On jej nie pomógł tylko patrzył z daleka jak sama walczy z bólem i całym światem.To okropne,gdy druga osoba,którą kochasz jest obojętna-powiedział i ruszył przed siebie.Ona podniosła wzrok zalana łzami słyszała od niego w końcu prawdę,że jest obojętny i nie obchodzi go jej ból,kochała go,chciała pomocy,oczekiwała jej.A on odszedł.. /ay-a
|
|
 |
` spierdoliłeś coś, to czasem lepiej nie naprawiać,
bo zagojone rany można łatwo rozdrapać... - Paluch
|
|
 |
` prawda jest taka, że wiem o tobie wiecej niż oni wszyscy razem wzięci.. tego się nie wyprzesz, tego już nie wymażesz... By Me
|
|
 |
` powiem ci, że dobrym tokiem myślenia szedłeś zanim mnie nie znałeś.. wyróżniałam się z tłumu - to fakt.. Myslałeś o jaka śliczna, ułożona dziewczyna, pewnie ma starszego ułożonego chłopaka, dziwiło cię jedynie, że stałam czasem z jakimiś ' chłoptasiami ' ale myślałeś prawidłowo, brawo ! moje zdanie kiedy się poznawaliśmy też było trafione, że mały chłopaczyna z miękkim serduchem.. tylko, że ja pozostalam soba i tego ' zajebistego ' chłopaka kiedyś spotkam, a ty skoro będziesz tak całe życie grał to.. a zresztą chuj mnie to powinno obchodzić.. zegnam..
|
|
 |
` racja, że po początkach można poznać już człowieka.. może nie po tych przysłowiowych kilku minutach, ale spotkaniach, dniach owszem.. kurwa czemu, aż tak głupia byłam... By Me
|
|
 |
Mówisz że życie beze mnie jest puste, że niema sensu,
że go nie ma, że wolałbyś umrzeć niż być sam ... A nie pomyślałeś,
że ja też tak miałam, ale Ty wtedy powiedziałaś, że nic dla Ciebie nie znaczę,
że nie chcesz ze mną być. Więc teraz błagam Cię zostaw mnie i nie proś,
żebym zrobiła coś czego będę żałowała. Nie każ mi drugi raz Ciebie kochać.
Proszę.
|
|
 |
` K - teraz sobie otwórz okno i jedzcie z Sebkiem słonecznik, dobra pogoda zimno.. S - kiedyś trzeba wrócić do tego, zanim się stąd po wyprowadzamy... x D
|
|
 |
` pewnie tylko mi się wydaje...
|
|
 |
Patrzył na mnie i błagał bym przytuliła się do niego.Próbował to zrobić na siłe lecz odepchnełam go.
-Proszę! Dlaczego to robisz!-wybuchnął z łzami w oczach-Spójrz na mnie i nie uciekaj wzrokiem.Kurwa! No słyszysz błagam Cie!-szarpnął mnie za rękę.Wystraszyłam się go,pierwszy raz widziałam smutek,ból i cierpienie w jego oczach.
-Zrozum,że Cię Kocham i nie pozwole Ci odejść.Będe próbował Cię zatrzymać.Nie chce przegrac wszystkiego co mam.Nie chce przegrać Ciebie.Będe walczył taka jest rola boksera i nie przegram z życiem-powiedział ciągle płacząc.
|
|
 |
Przysunąwszy się odrobinę bliżej, zaczęłam wodzić opuszkami palców po konturach mięśni jego przedramienia.Był bokserem,dlatego też był umięśniony.
Trzęsła mi się ręka - byłam pewna, że to zauważy.
- Mam przestać? - zapytałam, bo zamknął powieki.
- Nie. - odparł, nie otwierając oczu.- Nawet nie potrafisz sobie wyobrazić, co czuję, gdy tak robisz.
|
|
|
|