 |
Doszły Cię słuchy, że miłość idzie kupić, nie bądź idiotą nadzieja matką glupich
|
|
 |
Sam, musisz iść sam, a wokół łza, w sercu samotność smutnego walca gra.
|
|
 |
A kiedy staniemy się wiecznym pyłem ii spłynie na nas księżyca blask pod osłona nocy przyjdę tu znowu by ujrzeć cie jeszcze raz.
|
|
 |
siedzę tu bijąc się z myślami. może powinnam napisać pierwsza?
|
|
 |
Siedziała samotnie na parapecie, jak zwykle była pierwsza w szkole. Czuła się przygnębiona, tęskniła za tym co było kiedyś, za tym co dawało jej największą radość. Nagle usłyszała czyjeś kroki. To był on. Zdziwiła się, nigdy nie przychodził tak wcześnie do szkoły. Jej oczy napełniły się łzami. - Cześć..- powiedział podchodząc do niej - co się stało? - zapytał kładąc plecak na ziemi. Podszedł do niej, a ona wtuliła się w jego ramiona. - Tęsknię za kimś tak bardzo, że nie mogę już tego znieść - wyznała mu. - Cii, wszystko będzie dobrze. - Nie, nie będzie, nie rozumiesz. Ja go nie obchodzę. Kiedyś było inaczej, ale teraz.. to tylko nic nie warte wspomnienia.. - dodała, opierając policzek na jego ramieniu. Po chwili ciszy zapytał niepewnie. - Powiesz mi za kim tęsknisz? Odsunęła się, tak, żeby widzieć jego twarz. - Jesteś pewny? - zapytała, czując łzę na policzku. Patrzyła nieśmiało na jego usta, potem prosto w oczy, czekając na reakcję. - Tęsknisz za mną? - zapytał.
|
|
 |
Siedziała samotnie sluchajac szum morza. Wpatrywała się w zachód słońca. Rozmyślała. Usiadł koło niej chłopak. Tak, na pewno był starszy. Brunet o niebieskich oczach - jej ideał, nie wierzyła, że istnieje. Bez słowa ją przytulił.
|
|
 |
teraz Ci zależy? a co robiłeś, jak mi zależało. siedziałeś z nią.wielka zakochana para. ona odeszła, a ty chcesz być ze mną.sory kolego, ja nie milionerzy. nie mam wyjść awaryjnych.nie bawimy się w koła ratunkowe. zmądrzałam .!
|
|
 |
Siedziała samotnie na plaży i wpatrywała się w niebo co rusz dostrzegając spadające gwiazdy. Życzenie było niezmienne, pragnęła tylko, by był teraz obok niej. Zamknęła oczy i przyciągnęła bliżej kolana. Wraz ze spływającą łzą po jej policzku, cicho powiedziała " Chcę, żebyś tu był. Tylko o to proszę." Nagle poczuła, jak ktoś siada obok, i przysuwa do siebie. To był on, a zamiast standardowego powitania, jedyne co powiedział, to " Już jestem, skarbie i nigdzie się nie wybieram".
|
|
 |
Siedziała samotnie na parapecie i czekała na spadającą gwiazdę, by po raz dziesiąty wypowiedzieć to samo życzenie.
Bo miała nadzieje że jej marzenie w końcu się spełni..
|
|
 |
Wstała i poczeła biec, nogi same ją niosły
Zatrzymała się koło jego domu
Już chciała zawracać lecz on nagle pojawił sie w drzwiach
Podniosła wzrok
W jego oczach widziała tyle troski
Rzuciła mu sie w ramiona i tak w milczeniu obejmowali sie mocno jakby świat miał zaraz ich rozdzielić....
|
|
 |
Dlaczego ona wybrała życie w samotności?
Tyle ludzi chciało się do niej zblizyć
Jednej nawet się udało, lecz przestraszona wylewem uczyć uciekła
Mimo że go kochała
|
|
 |
Siedziała samotnie na ławce przed swoim domem
Godzinami obserwowała dzieci bwiące się nieopodal
Zastanawiała sie, co takiego stało się z jej zyciem że stała się inna, obojętna, wręcz ironiczna
Tak bardzo chicaiał umiec kochać, poznawac nowych ludzi, korzystać z życia
A od paru lat zamykała się w sobie, bała się jakiegokolwiek kontaktu z druga osobą
Sama siebie nie rozumiała
Jej jedyna ostoją, ucieczką była włąśnie ławka, jej ławka
Codziennie ta sama rutyna
Nie przeszkadzało jej nawet gdy padało
Świat próbował utozsamić się z jej stanem-myślała
|
|
|
|