 |
Już mi zbrzydło to wszystko i pierdolę ten kodeks. Dziś przytulę cię tylko po to, by zaraz odejść.
|
|
 |
Wpisywałam się przyjaciółce w ''złote myśli'' wtedy na przerwie, pamiętasz? siedziałeś obok, patrząc co piszę. jedno pytanie przykuło Twoją największą uwagę. brzmiało ono ''czego się boisz?'' zakrywając dłonią tą linijkę szybko coś naskrobałam, żebyś nie mógł przeczytać. nie chciałam, żebyś o tym wiedział. w końcu przez moją nieuwagę zerknąłeś, ''boję się, że On mnie zostawi.'' - taka była odpowiedź. uśmiechnąłeś się, przytuliłeś i powiedziałeś, że nigdy w życiu nie zostawisz mnie samej. Dzisiaj mija rok, jak Ciebie nie ma.
|
|
 |
No co za sen. zadzwonię do mojego misia, on mi zawsze potrafi poprawić humor. phii, phii, phii. - tak, słucham? - cześć skarbie. ale miałam sen. śnił mi się koszmar. śniłeś mi się Ty. uderzyłeś mnie w twarz, powiedziałeś że nienawidzisz naszego związku. okropieństwo. teraz jestem cała obolała. i chyba płakałam we śnie. mam całe podpuchnięte oczy... - to straszne. tylko, że to nie był sen, skarbie.
|
|
 |
wygrzebując ze zmarzniętego kubka resztki cytrynowych plasterków, obleśnie oblizuje palce. ściany nie mogą mnie zobaczyć bo wydłubałam im oczy. znowu odwiedziła mnie noc, kaszel i zawroty głowy. duszno mi już od zbyt ładnych piosenek. powinnam otworzyć okno, ale wtedy mogłabym pozbawić się ostatnich wspomnień ukrytych w zapachu mojej koszulki. niezdarnie próbuję wtórować za nieskazitelnym głosem marząc o władaniu dzwiękiem. mogłabym zaśpiewać Ci wtedy tak cudownie o drżeniu moich rąk i gęsiej skórce.
|
|
 |
świat, znowu zatrzymał się gdzieś pomiędzy powieką, a drżącą rzęsą. przez słoną taflę, trawa jakoś tak pozieleniała. liście zachłannie wykradły słońcu wszystkie ciepłe promienie. wciąż doskonale pamiętam dźwięk jaki wydaje zmęczony asfalt. popażyłam dłonie, o zbyt gorący kubek. szkoda mi było ciepła, które tak szybko ucieka. wyłączyłam telefon i tak nie zadzwonisz. chyba właśnie tak wygląda tęsknota.
|
|
 |
tkwisz gdzieś na dnie mojej podświadomości, wżerasz się w skórę, wywołujesz gęsią skórkę i przyjemne zawroty głowy. chciałabym mieć cię dla siebie, dzień w dzień, na co dzień. jednocześnie pasuje mi to jak daleko teraz błądzą moje myśli kiedy nie mam cię już na wyciągnięcie ręki. przecież teraz możesz być idealny, idealnie zatapiając się w moich drżących dłoniach, pożerając mnie wzrokiem. w mojej głowie wcale nie wstydzę się twojego spojrzenia, nie uciekam spod ostrzału twoich myśli. chciałabym nie wstydzić się tego, że wkradłam się do twojej głowy i tego, że nie mam pewności. przecież rzeczywistość nie może być dosłowna, świat wtedy staje się taki zwyczajny, traci na wartości, a trawa rosnąca tuż przy moim przystanku mogłaby zgubić swoją intensywność. nie chcę. za bardzo się boję. zrób coś zanim zwariuję.
|
|
 |
chociaż świat obraca się z prędkością światła, a obrazy uciekają z pola widzenia, chociaż nie pamiętam już jak spokojnie oddychać, wiem, że jesteś fundamentem. przeszłością i jedyną możliwą przyszłością. chciałam dziś do ciebie zadzwonić, ale zabrakło mi odwagi. przypomniałam sobie wszystkie złe decyzje, słowa, których nie wypowiedziałam, lub wypowiedzieć nie powinnam. ale mimo tego, że każdego dnia serce, albo pęka na setki maleńkich kawałeczków, albo spęczniałe wyskakuje spomiędzy żeber wiem, że cierpienie minie, bo jesteś sensem każdego dnia, jedyną treścią. sprawiasz, że to ma sens.
|
|
 |
szukam teraz twoich oczu. rozczochranych rzęs. ciepłego oddechu, który przyprawiał o zawroty głowy. gdzie jesteś? właśnie teraz, kiedy mój świat, każdą najmniejszą, żywą komórką, spierzchniętymi wargami, woła. przecież dobrze wiesz, jaka fatalna jest moja orientacja w terenie - gubię się we własnej głowie. a ty? zostawiłeś mnie zupełnie samą.
|
|
 |
przechadzasz się po mojej głowie, depczesz trawniki i zrywasz zagrożone wyginięciem kwiaty. dajesz mi je później w prezencie. układam je w porcelanowym wazonie, stawiam na parapecie. za każdym razem gdy otwieramy okno by skoczyć, wazon spada, tłucze się, a my więdniemy.
|
|
 |
dobrze, że jesteś. ciesze się, że jesteś tu dzisiaj - bo wczoraj było mi zimno. czułam chłód - chłód wieczoru, pustego mieszkania, i robienia tylko jednej herbaty rano. dobrze,że Cię mam - jest mi teraz cieplej. na sercu, zwłaszcza./ veriolla
|
|
|
|