 |
a 14 lutego idziemy się napić. - ale że co, uczcić ferie? - walentynki. - jebać to! / kashiya
|
|
 |
odejdę-bo tak chcę, bo tak wolę. / kashiya
|
|
 |
no jak tu nie topić smutków w butelce wódki i paczce fajek? rodzina się rozpierdala, przyjaciele się odwracają a chłopak się nie odzywa. dlatego teraz się zapije i napalę na śmierć. może to wszystko załatwi?/ kashiya
|
|
 |
pamiętam jakby to było wczoraj. mama wchodzi do pokoju siadając na łóżku wyciera chusteczką łzy. - co się stało mamo? - dziadziu nie żyje. - te trzy słowa które usłyszałam, były najgorszymi w moim życiu. nie mogłam powstrzymać łez, nie mogłam nic. nie panując nad sobą, wyszłam z domu z nadzieją że już nie wrócę, że odejdę tam gdzie on. / kashiya
|
|
 |
jesteś mój i niech tak zostanie na wieki wieków, amen. / kashiya
|
|
 |
nie obchodzę walentynek, to nie dla mnie. / kashiya
|
|
 |
nawet nie wiesz jak brakuje mi twojego 'dzień dobry kochanie' każdego poranka, przed zaśnięciem oczekiwanego sms'a 'śpij dobrze, kocham Cię', twoich ramion w których czułam się bezpiecznie, twojego numeru telefonu i gadu-gadu na liście kontaktów, spotkań, rozmów godzinami przez telefon, jednym słowem nawet nie wiesz jak brakuje mi Ciebie! / kashiya
|
|
 |
to co między nami było, pękło jak małemu dziecku balon. szybko i głośno, pozostawiając po sobie bałagan. / kashiya
|
|
 |
chciałabym żeby wszystko było takie proste jak kiedyś. - a co, już żelazka nie masz? / kashiya
|
|
 |
tylko Bóg wie jak Cię kocham, tylko ja wiem jak cierpię. / kashiya
|
|
 |
jedno słowo 'żegnaj' rujnuje Ci całe życie. / kashiya
|
|
 |
bądź, a wszystko się ułoży. / kashiya
|
|
|
|