 |
Za każdym razem, kiedy się pokłócimy i pojawia się szansa nowej znajomości z facetem, dochodzę do wniosku, że nie chcę nikogo innego./esperer
|
|
 |
Zrozum, nie chcę innego. Liczy się tylko on, ze swoimi wadami i zaletami./esperer
|
|
 |
Wolę szczery pocałunek, niż drogie prezenty./esperer
|
|
 |
Kiedy zaczyna Cię ranić ktoś ,kogo kochasz, to wiesz w czym leży problem? Nie piśniesz ani jednego słowa, pozwolisz, żeby Twoje życie się sypało nawet bez małego grymasu na ustach. Z miłości do tej osoby, gotowa byłabyś sama zadać ostateczny cios swojemu sercu, gdyby tylko to miało go uszczęśliwić./esperer
|
|
 |
Poznałam Cię tylko po to, żeby móc przekonać się, że nie trzeba z kimś być, aby go kochać./esperer
|
|
 |
Fakt, możesz coś posklejać, ale rysy pozostaną,a rzecz już nigdy nie będzie tak idealna jak na początku. Serca też się to tyczy./esperer
|
|
 |
Czasami musimy utracić część siebie niezależnie od nas. Po prostu ktoś, kto jest ważny w naszym życiu, odchodzi. Odchodzi i wcale nie pyta czy sobie bez niego poradzimy./esperer
|
|
 |
A Ciebie nie ma, nie ma i nie ma. Każdy pusty kąt mi o tym przypomina, zimna strona łóżka i milczący telefon./esperer
|
|
 |
Motyl,któremu ktoś wyrywa skrzydła,musi czuć się dokładnie tak jak ja, kiedy odchodzisz bez słowa./esperer
|
|
 |
tylko on potrafił patrzeć na nią w sposób nieuchwytny, który przeszywał ją na wskroś. był projektantem jej snów i wynalazcą uśmiechu. fanatykiem jej kruchości. a kiedy jego serce przestało bić, własne również była zmuszona zatrzymać. przecież nie mogła pozostać niewielbiona. jej serce nie było w stanie bić bez narzucenia rytmu przez swojego partnera, zamieszkującego w jego klatce piersiowej.
|
|
 |
gdybym mogła zaczęłabym zabierać ze sobą koc. ale przecież nie raz, w środku zimy wtulałam się i bez niego w Twoje nagie ciało. teraz też podołam. wystarczy odsunięcie paru zniczy, zrobienie trochę miejsca. po paru chwilach moje ciało przyzwyczaja się do zimnego marmuru. wtulam się w niego i wcale nie jest tak ciężko. może jestem zahartowana. a może po prostu staram się być dzielną, wedle mojej obietnicy którą Ci złożyłam. tej ostatniej.
|
|
 |
zrozpaczona, końcem rękawa ocierała krew z jego twarzy, trzymając go na drżących kolanach. - już jadą, zaraz będą, patrz na mnie. - krzyczała chwiejącym głosem. - kocham Cię. - wyszpetał, zdaję się ostatkiem sił. - cicho, nic nie mów, oszczędzaj siły. - szeptała, przykładając usta do jego zakrwawionego do cna czoła. zabrany już do karetki, ona skrupulatnie trzymała go za rękę, przełykając łzy, próbując się uśmiechać, żeby nie okazywać mu swojej niemocy, która pożerała każdy z calów jej wnętrza. - musi Pan wstrzymać oddech na parenaście sekund, prosimy się nie odzywać. - powiedział rozdrażniony ratownik. nabrał powietrza i zaczął oddychać szybko, chociaż niezwykle płytko, sprzeciwiając się rozkazowi. - co Pan u diabła?! to samobójstwo! - kocham Cię, kocham Cię, kocham Cię. - zaczął krzyczeć wniebogłosy, nabierając co raz głębszych oddechów. - proszę natychmiast przestać! - zawsze będę. - powiedział, nieusilnie rozluźniając dłoń, którą zaciskał koniuszki jej palców. - straciliśmy go.
|
|
|
|