 |
gdyby miłość pukała do każdych drzwi, nie było na świecie pecha, nie byłoby tylu samobójstw, alkoholików, dilerów i innych pokrzywdzonych przez los ludzi, którym kiedyś w jednej sekundzie zawalił się świat. nie byłoby tylu rozczarowań i niedomówień. byłoby zamiast tego szczęście i uśmiech na każdej twarzy, zarówno tej małej i dużej, młodej i starej. ludzie byliby życzliwi, przyjaźni, nikt nie rzucałby w siebie wyzwiskami. świat przepełniony miłością byłby cudownie przesłodzony, nie sądzisz? leżąc w czterech ścianach w głośnikach, nie leciałyby słowa Pezeta, który stwierdził, że 'dobrze, że nie wiesz, co u mnie, bo pękłoby ci serce', tylko jakieś tanie romansidła, od których bolą uszy. byłoby cholernie nudno bez tych wszystkich 'kurwa' wypowiadanych nocą i bez przyjaciół, których podobno poznaje się w biedzie. / niechcechciec
|
|
 |
żyjesz z całych sił, chwilą, spotykasz ludzi, nowych, przypadkiem, marzysz, wyobrażasz, pragniesz i myślisz, że tak mogłoby być już zawsze, bo przecież o to tu chodzi, nie? żeby mieć z kim spędzić czas, dobrze się bawić, uśmiechać, czuć się bezpiecznym, dotykać czyichś dłoni i być pewnym czyjejś obecności. wiedzieć, że jego oddech, nie jest tylko na tę chwile, ale także i na potem. wychodzić wieczorem z domu, przesiadywać w stałych miejscach, z ludźmi, którym ufasz i na których możesz polegać. to jest właśnie prawdziwe szczęście, nie jakieś tam kilka chwil spędzonych w pierwszych lepszych ramionach z nieszczerym uśmiechem na twarzy. / niechcechciec
|
|
 |
Codzienność stała się dla mnie fikcją. Muszę udawać, że jestem szczęśliwa, kiedy wnętrze rozdzierane jest na malutkie cząsteczki. Muszę przybierać różne maski, aby nie pokazać smutku przepełniającego moje serce. Muszę robić mocniejszy makijaż, aby się nie poddać zbyt szybko i nie zacząć płakać podczas krótkiej chwili słabości. Muszę udawać, grać życiem, omijać niebezpieczne zakręty, aby nie wpaść w kolejny dołek. Muszę, bo inaczej tego nie przetrwam. Odkąd codzienność została otoczona samotnością, to nie mam innego wyjścia. Bo tak łatwo jest pokazać uśmiech na twarzy, aniżeli dzielić się tym co jest nie tak. Starać się żyć tak, aby unikać, jak najwięcej niebezpiecznych pytań. Tak najlepiej, najbezpieczniej...
|
|
 |
czuję się tak, jakbyś mnie torturował. nie mówię tutaj o przemocy, czy torturach słownych. ja przeżywam tortury z tęsknoty za Tobą. nie radzę sobie z samą sobą, a co najgorszej, odrzucam pomoc najbliższych. odsunęłam się od otaczających mnie ludzi. robiłam to dla Ciebie, a teraz? oni odeszli, Ty byłeś wytworem mojej wyobraźni, utknąłeś gdzieś w zakamarkach mojej duszy i nie możesz stamtąd uciec. a może po prostu ja nie chcę Cię stamtąd wyrzucić? po pewnym czasie można się przyzwyczaić do tego mętliku, który otacza całe moje ciało, ale rozsypuję się wiesz? topię się w nawale wspomnień po Tobie. przygniata mnie ogromny ciężar, gdy przypominam sobie wszystkie razem spędzone chwile. nie daję rady. proszę, wróć i ocal mnie. / notte.
|
|
 |
każdy w swoim życiu posiadał osobę, z którym łączyła go tak silna i ogromna więź. każdy był z kimś, komu oddał całe swoje serce i ciało. wielu z nas żałuje pierwszych prawdziwych miłości, czułych pocałunków i spojrzeń w oczy i wiesz? ja też tego żałuję. może gdybym nie plątała się w bezsensowne związki, znalazłabym prawdziwą miłość? może umknęła mi gdzieś w labiryncie uczuć, gdy ja, zaplątałam się w sferę nic nie znaczących słów i gestów? każdy czegoś żałuje, ja żałuję tego, że nigdy do tej pory nie potrafiłam powiedzieć dwóch słów, jestem szczęśliwa. / notte.
|
|
 |
nigdy nie czułam tak okropnego rozdarcia jak teraz. nigdy nie było mi tak ciężko, nie jestem sama, mam przyjaciół, psa i rodzinę. ale w głębi serca jestem cholernie samotna, nie mam komu się wyżalić, nie mam z kim dzielić się szczęściem i porażkami, nie mam do kogo się uśmiechać, komu robić herbatę rankiem i przy kim wieczorem zasypiać. nie potrafię ulokować nigdzie moich myśli. nie umiem z nikim rozmawiać, nikt nie potrafi mi pomóc, a ja nikomu nie potrafię szczerze opowiedzieć, o tym co mnie gryzie. strach przed tym, że będę do końca życia samotna, rozdziera moje serce na małe kawałeczki. to wszystko mnie przerasta. brakuje mi miłości, ciepłych słów, czułych dotyków, intymności. brakuje mi Ciebie. / notte.
|
|
 |
boję się, że Cię stracę, że nigdy więcej nie usłyszę Twojego głosu, że nie poczuję Twojego dotyku, że to wszystko tak nagle zniknie, że straci całkowicie sens, że to wszytko straci swój wewnętrzny blask, że straci barwę. nie mam siły, nie potrafię się otworzyć, boję się, że w pewnym stopniu zadasz mi ból odpowiedzią na któreś, z moich całkiem bezsensownych pytań. chcę słyszeć Twój głos, bicie Twojego serca, dotyk Twoich zimnych dłoni wędrujących po moim karku. uwielbiam Twój dotyk, Twój głos, usta i ciepłe słowa, którymi mnie obsypujesz każdego dnia. boję się otworzyć, żyję w ciągłej niepewności. okropnie boję się, że odejdziesz. a chciałabym być pewna, że Ty i ja jesteśmy dla siebie pisani, od teraz przez kolejne dni, miesiące, aż po wspólną cudowną starość. / notte.
|
|
 |
chciałam, żebyś był obok mnie do końca. nie zrozumiałeś, nie mogłeś mi tego obiecać. nie wiedziałeś, że moje 'na zawsze' będzie trwać tylko trzy miesiące. biłam się z myślami, widziałam w Twoich oczach tą ogromną miłość. wiedziałam, że będziesz cierpiał, że będziesz miał mi za złe, że nie powiedziałam Ci prawdy, ale bałam się. cholernie bałam się, że odejdziesz. byłeś wpatrzony we mnie jak w obrazek. nie zauważyłeś, że nikłam Ci w oczach. spełniałeś moje zachcianki. spontanicznie pojechaliśmy nad morze. chciałam, żebyś mnie gonił, ale nowotwór dawał się we znaki. osunęłam się na zimny piasek. nie czułam nic, patrzyłam jak Twoja twarz nachylona nade mną, powoli się rozmazuje. - przepraszam, wydukałam resztkami sił, nasze 'na zawsze' właśnie się kończy, dziękuję, że byłeś przy mnie, wyszeptałam zamykając powieki. wtedy doznałeś szoku. patrzę na Ciebie z góry i widzę, jest Ci ciężko. nie mieliśmy najlepszego pożegnania, ale przecież z Twojego serca nie odejdę nigdy. / notte.
|
|
 |
bo tak to w życiu bywa, że ludzie przychodzą i odchodzą, mydląc oczy, że ważni jesteśmy, że nasze zdanie ma znaczenie, że to, że tamto, że sramto. a potem pyk. i ich nie ma.
|
|
 |
Codziennie zastanawiam się, jakby wyglądało moje życie, gdybym wybrała zupełnie inną drogę, gdybym wtedy mu nie uległa, a wybrałabym kogoś innego, kogoś kto pomimo tego co zrobiłam, wciąż przy mnie jest, kto chce w jakiś sposób przy mnie być. Zastanawiam się, czy nie byłoby dziś lepiej? Kto wie. Mogłabym dzisiaj się uśmiechać, spędzać z Nim te jesienne wieczory, a nie siedzieć przed komputerem tak, jak teraz i rozmyślać nad tym wszystkim. Nie musiałabym okazywać swojej słabości, nie musiałabym walczyć z napływającymi łzami do oczu. Mogłabym być szczęśliwa tak, jak zawsze tego chciałam, ale nie mogę. Muszę nadal płacić za swoje błędy, za złe wybory, za te grzechy, które popełniłam, a których do dziś żałuję. I wiem, że to będzie się ciągnęło za mną już do śmierci, wiem, że nigdy o tym nie zapomnę i nie zaznam tego co chciałam. Muszę zapłacić za swoje błędy, za kłamstwa... Muszę zapłacić jedną z wysokich cen za to.
|
|
|
|