 |
czuję, że jestem duchem, za dużo mnie kosztuje normalność.
|
|
 |
mój błąd, czasem błądzę, ale już nie margines
|
|
 |
Boję się, że kiedy będziemy od siebie na wyciągnięcie ręki wszystko się zepsuje. Nie będę już dla Ciebie świętem, tylko codziennością. Niezmiernie trudno zachwycać się codziennością. — M. Gutowska-Adamczyk
|
|
 |
prawdopodobnie mógłbym Cię poznać, ale nie dosłownie
|
|
 |
byłem w piekle, było pięknie. piekło nie istnieje bez nas.
|
|
 |
może się wyjebię na to i nie zauważę i gdzieś w morze wrzucę Ciebie
|
|
 |
mam okropnie dość Ciebie, dość siebie
|
|
 |
I chociaż dziś chciałbym odkupić winy, uwierz kochanie, że nie da się.
Nie cofnę czasu, więc już nic nie zrobimy, a przecież ty dla mnie nie zatracisz się.
I kiedy zaśnie każde z nas na zawsze, a moje grzechy rozdzielą nas. Ty szybko lecieć do góry zaczniesz, ja spadać zacznę w dół, na twarz.
Przepraszam skarbie, nie do końca znasz mnie. Moja przeszłość sprawi, gdy nadejdzie czas, że nie spotkamy się już nigdy właśnie, tam pocałuję Cię ostatni raz.
|
|
 |
Zbliża się, jest już coraz bliżej, już prawie czuję, jak mnie dotyka, jak wbija się we mnie. Czuję to. Nie umiem tego powstrzymać, nie umiem zatrzasnąć powiek. Muszę zagłuszyć ten huk, ale on jest wszędzie. Idzie przede mną, widzę jego ślady tuż obok moich, czuję jego drżenie. Jest we mnie. W moich żyłach, jest już i zatruwa mnie, zabija powoli. Nie umiem go powstrzymać, nie umiem przestać go karmić, odciąć od siebie i zepchnąć w najczarniejszą otchłań. Nie mogę już nic zrobić, już jest w płucach, nie mogę oddychać. Zbliża się do mózgu, nie umiem już myśleć, nie umiem się ruszyć, on już we mnie jest. Już płynie do serca, czuję jego jad. Już jest. Jest w sercu. To koniec. Jest w aorcie, jest w dłoniach, stopach, kolanach, jest we wszystkim, co moje, jest w całej mnie. W każdej mojej tkance i wszystkich komórkach. Już nim oddycham. Wygrał. /black-lips
|
|
 |
poznać daj mi milion imion i barw, wyobrażam sobie białe róże, czerwień ust i uczuć żar to pomnażam razy smutek gorycz nostalgię i żal, wynik? : katar, kaszel, bóle
|
|
 |
nie pytam ich "jak leci?" wiem że lecą śmiało w chuja, pierdolę je, nie obchodzą mnie, mam swój na życie patent
|
|
|
|