 |
zakłócasz mi kabelki w głowie. Żółty z czerwonym stykasz.
|
|
 |
jestem taka młoda, a taka martwa.
|
|
 |
-Wolisz prezent czy tort?
-Dlaczego pytasz?
-Bo nie wiem, czy obwiązać się kokardą czy wysmarować kremem czekoladowym. / soł słit.
|
|
 |
byłam niesamowicie dobra, jeśli szło o problemy innych. tylko z własnymi nie umiałam sobie poradzić. / my, dzieci z dworca zoo.
|
|
 |
Wiesz, co jest najgorsze przy złamanym sercu? To, że nie pamiętasz, jak czułeś się wcześniej.
|
|
 |
ale ja jestem pusta... / ika rozmyślając o moim opisie na gadu.
|
|
 |
wiesz do jakiego doszłam wniosku ? wszystko jest bez sensu, życie jest bez sensu. wszystko przemija, nic nie jest na zawsze, czas się nie zatrzymuje, a najgorsze jest to, że kiedyś umrzemy i nie wiemy nawet czy jakiś huj nam wsadzi świeczkę w ziemie na naszym grobie. nie no kurwa ja chyba napisze o tym piosenkę. czuje tą wenę! / marta na dziś ;* , nie wiem jak przeżyje weekend bez Twoich sentencji życiowych :D
|
|
 |
pamiętam, kiedy zajadałam się czekoladowymi piernikami i pod wpływem temperatury mojego serca roztopiły się, a ja niezdarnie ubrudziłam sobie nimi dłonie. właśnie wtedy do mnie podszedłeś i namiętnie oblizując każdy z opuszków moich palców, mówiłeś jak czekolada fantastycznie na mnie smakuje.
|
|
 |
poprosiłabym o Ciebie pod choinkę, ale tego nie zrobię ze względu na dwie rzeczy. po pierwsze; nie sądzę, że spodobałoby Ci się, obwiązywanie czerwoną kokardą. po drugie; 180 centymetrowy prezent nie zmieści się pod moją lichą choineczką.
|
|
 |
leżała w szpitalnym łóżku, odliczając ostatnie minuty. leżał tuż obok niej, uspokajając, że wszystko będzie dobrze. - ale lekarze, już wydali wyrok. nic nie będzie dobrze, rozumiesz? to koniec. - powiedziała, kryjąc twarz w swoje sine od setek podłączonych rurek, dłoniach. - zawsze mogą się mylić. wcale nie muszą mieć racji. - nie bądź naiwny. - powiedziała, zaciskając wargi. walczyła sama ze sobą, starając powstrzymać się od płaczu. - nie wolno Ci tak mówić! nie pozwalam Ci, rozumiesz?! - krzyczał, wstając z łóżka. kilka godzin później, kiedy spał na jednej z ławek na szpitalnym korytarzu, obudził go lekarz. - bardzo mi przykro, Pana o tym informować ... robiliśmy wszystko co w naszej mocy. - chyba Pan żartuje! - roześmiał się, histerycznym chichotem. - niestety. - powiedział lekarz, kładąc dłoń na jego ramieniu. (cz. 1)
|
|
|
|