 |
|
wrócił do domu najebany. obijając się od ściany wszedł do pokoju z flaszką w ręce. 'idealny sposób rozwiązywania problemów, chłopcze' - powiedziałam patrząc w ekran laptopa. ' to Ty masz jakiś problem, kurwa' - krzyknął. odłożyłam laptopa, wstałam z łóżka i podeszłam do Niego. złapałam za podbródek i kierując Jego wzrok na siebie wycedziłam przez zęby: 'nie krzycz na mnie' , dokładnie akcentując każde słowo. patrzył na mnie zapijaczonym wzrokiem. 'przepraszam' - wyszeptał, próbując mnie pocałować. odepchnęłam Go i wychodząc z pokoju dodałam: 'przepraszasz najebany. ogarnij co robisz z Naszym życiem, jak już będziesz trzeźwy'. zamknęłam za sobą drzwi, w które za chwile uderzyła butelka wódki. zamknęłam oczy, i próbując powstrzymać płacz sama do siebie powiedziałam: 'wytrzymasz, to tylko przejściowe' - choć sama w to nie wierzę.. || kissmyshoes
|
|
 |
|
mam dosyć. dosyć walki z Twoim chamskim wnętrzem. dosyć spinania się o byle gówno. dosyć Twoich wątów. dosyć fochów. dosyć, kurwa - dosyć wszystkiego .. || kissmyshoes
|
|
 |
|
tak, na świecie jest inny człowiek, który kocha mnie tak samo jak Damian. jest nawet niedaleko - bo na moim byłym osiedlu. znamy się od lat. razem biegaliśmy po podwórku za małolata, i melażnowaliśmy jako nastolatkowie. i nie mówię tu o przyjacielu. mówię tu o pewnym wysokim niebieskookim blondynie, który dokładnie dwa lata temu powiedział mi, że kocha mnie nad życie. ponoć trwa to już jakieś cztery lata - długo. i cholernie dziwnie - bo co można było widzieć w czternastoletniej, wyszczekanej dziewczynce? On twierdził , że uśmiech, oczy i charakter - możliwe. i wiem, że to egoistyczne - ale fajnie jest wiedzieć, że gdzieś tam, kawałek dalej ktoś Cię kocha - kocha tak mocno, że powiedział iż będzie czekać zawsze, i choć życzy mi jak najlepiej to nadal ma nadzieję. czasem zastanwia mnie tylko jedno - czemu musi cierpieć, kosztem tego, że ja ułożyłam sobie życie. chory absurd. || kissmyshoes
|
|
 |
|
a kiedyś nie wytrzymam. nie będę już tak silna. wyjdę, zamknę za sobą drzwi i będzie to koniec. kiedyś nie dam rady powstrzymać łez, i złości - kiedyś po prostu odpuszczę. więc zastanów się czy warto nadal trwać w tym piekle, które sobie stworzyliśmy - bo w końcu któreś z Nas nie wytrzyma. || kissmyshoes
|
|
 |
|
pamiętam jak się pogubiliśmy. jak ćpaliśmy dzień i noc. pamiętam ciągle wirujący świat i Ciebie. kradzieże, włamanie na teren basenu by wykąpać się nocą. noce na dachach bloków. mnóstwo wódki i kokainy. nierozstawanie się z blantami. pocałunki, dziki seks, spontaniczny wyjazd nad morze. zero odbierania telefonów i zero znajomych - tylko my. nie było z Nami wtedy kontaktu - żyliśmy odizolowani. dnie przesypialiśmy, a nocą zaczynaliśmy działać. świat? był inny. może trochę lepszy, fajniejszy i bardziej kolorowy. || kissmyshoes
|
|
 |
|
rozpierdala mnie frustracja, bo chcę żeby było dobrze, a nie potrafię tego dokonać. rozpierdala mnie fakt, że nie możemy się dogadać już od dwóch dni i , że nie zapowiada się na jakikolwiek rozejm. || kissmyshoes
|
|
 |
|
pamiętam jak jeden jedyny raz coś podukisło mnie, by podczas boruty Damiana, zamiast odciągać Go, zacząc Go bronić. szarpał się z jakimś kolesiem, gdy stanęłam przed Nim ,rozdzielając ich. koleś kazał mi spierdalać, więc zaczęłam po Nim jechać. w pewnym momencie zobaczyłam tylko Jego rękę, która wylądowała na mojej twarzy. poleciałam na Damiana, krzycząc z bólu. w tym momencie mój jakże inteligentny chłopak dostał jakgdyby olśnienia, i wytrzeźwiał w kilka sekund - zaczął napierdalać gościa tak, że ledwie Go z Niego ściągneli. kilka dni później widzieliśmy Go - ominął Nas szerokim łukiem. i tak, warto było dostać w twarz dla widoku gdy mój facet w ciągu kilku sekund zaczyna ogarniać sytuację, i jak napierdala gościa za mnie. || kissmyshoes
|
|
 |
|
mój błogi sen przerywa dźwięk znienawidzonej melodyjki - budzik nalega na rozstanie z łóżkiem i tą cudownie ciepłą kołdrą. wyłączam go, z 'kurwa,zamknij się' na ustach. przecieram oczy i idę do łazienki. spoglądam w lustro, poprawiając niezdarnego koka. myję się, po czym stwierdzam, że makijaż jest moim obowiązkiem - robię to dla społeczeństwa, przecież każdy nie może umrzeć na zawał. idę do kuchni mówiąc 'dzień dobry' do ścian, bo jak zwykle nikogo nie ma. parzę kawę, i siadając przy oknie obserwuję sąsiada, który od rana robi coś na podwórku. wracam do pokoju i kładąc się na łóżko mówię sama do siebie: ' no dawaj, ubieramy się '. wstaję, i podchodząc do szafy drę się na pół domu:' nie mam się w co ubrać', po czym wkładam na siebie dużą bluzę i spodnie i biorąc torbę wybiegam na autobus, w pośpiechu zakładając kurtkę. zaczynam nowy dzień - i jest trochę inny niż te kiedyś, bo w żadnej jego sekundzie nie ma Ciebie./ veriolla
|
|
 |
|
gdy widzę Twoją dziewczynę, mam ochotę dokupić Ci wiadro do tej szmaty.
|
|
 |
|
tu kilku ludziom nie podam już dłoni, niech sobie idą, IDĄ SIĘ PIEDOLIĆ
|
|
 |
|
bo wolę żebyś nie istniał, niż żył obok mnie.
|
|
 |
|
jest tak samo, może tylko trochę smutno i nie mówisz dobranoc, i nie mogę przez to usnąć
|
|
|
|