 |
biegła przed siebie ze łzami w oczach. nie wiedziała dokąd zmierza. czuła tylko wewnętrzną potrzebę, ucieknięcia od problemów. od wspomnień, którymi rozpaczliwie, dławiła się każdego dnia.
|
|
 |
od dzisiaj się nie znamy. tak postanowiłeś. mnie pozostało się jedynie przystosować.
|
|
 |
konstrukcja mojego szczęścia, była zdecydowanie zbyt krucha, aby mogła przetrwać.
|
|
 |
podszedł i tak słodko zapytał 'którędy prosto?'. to były nasze początki. teraz zostały mi tylko pieprzone, wspomnienia.
|
|
 |
bo życie jest znacznie banalniejsze, niż pistolet przy skroni.
|
|
 |
zapewne uznasz to, za żałosne, ale siedzę teraz na parapecie z kubkiem gorącego kakao i wspominam, przeszłość. m.in. Ciebie. doszłam do wniosku, że nadal Cię kocham, a Ty powinieneś o tym wiedzieć. twoja była, którą skrzywdziłeś i porzuciłeś. buziaki.
|
|
 |
od dzisiaj będę silna! - wykrzyczała, otwierając oczy, po przebudzeniu. usiadła na skraju łóżka, zapaliła papierosa i zaczęła płakać, z bezsilności.
|
|
 |
beznamiętny los, po raz kolejny napluł mi w twarz i pozostawił samej sobie.
|
|
 |
momenty w których masz, wrażenie, że śnisz. rozpaczliwie, krzyczysz z nadzieją, że się obudzisz. odetchniesz z ulgą, szepcząc, że to był tylko zły sen.
|
|
 |
przywiązałam się. zdecydowanie za bardzo. zatracając się, zapomniałam, że przywiązuję się do czegoś, co będzie mi wkrótce odebrane.
|
|
 |
wstając z łóżka z niechęcią do wszystkiego, rozpoczynasz kolejny dzień, pełen absurdalnych rozczarowań. każdy jeszcze bardziej pusty i beznamiętny, niż poprzedni.
|
|
|
|