|
Wszystko czego dotykasz zcala się w całość i tak właśnie zrobiłeś ze mną. Na początku. Bo poczatki zawsze bywają piękne. Wślizgujesz się ludziom do umysłu i zostajesz tam na długo, o ile nie na zawsze. A wszystko miało być na odwrót. To ja miałam zapaść w Twojej pamięci, a tymczasem bez najmniejszego oporu żegnasz się, bo masz dosyć i jedyne czego chcesz to spokojnego życia. Też tego chcę, przecież każdy chcę spokoju. Ale naprawdę nie zasłużyłam na to by zostać z tym bałaganem sama.
|
|
|
Serce chce tego, czego chce, nie ma tu logiki, spotykasz kogoś i zakochujecie się w sobie.
|
|
|
A gdy przed snem zaczniesz analizować swoje życie, miej w pamięci, że żadna ilość pretensji i żalu nie zmieni przeszłości. Nie torturuj się.
|
|
|
Przecież wie Pani, że nic nie trwa wiecznie. Wszystko ma swój czas, swój początek i koniec. To, co kiedyś było dobre, co dawało nadzieję przestaje takim być. Wie Pani, że możemy żyć z kimś latami, ba nawet dziesiątkami lat i nie wiedzieć o nim nic? Że możemy latami łudzić się zupełnie niepotrzebnie? Moja świętej pamięci prababcia zawsze mówiła mi, że aby poznać mężczyznę trzeba zjeść z nim beczkę soli. Ale z biegiem lat odnoszę wrażenie, że ta beczka to za mało. Możemy żyć z kimś i obiecać sobie, że to na zawsze. Możemy razem śmiać się i płakać. Możemy razem wspominać. Możemy zwiedzać świat i planować założenie rodziny. Możemy nawet wybudować dom i razem w nim zamieszkać. Możemy wszystko, tylko nie potrafimy być w tym wszystkim razem. Kiedy coś się kończy z reguły wiemy o tym wcześniej, przeczuwamy to. Przygotowujemy się na to,co nadchodzi.Mamy czas, żeby uświadomić sobie, że obiecane "nie opuszczę cię aż do śmierci" jest ulotne i że tak naprawdę nic nie jest dane nam na zawsze.[yezoo]
|
|
|
Zakochiwanie się w nim było jak stanie na krawędzi klifu i wpatrywanie się we wzburzone morze ze świadomością, że wystarczy zaledwie jeden krok, by szalejący żywioł pochłonął cię bezpowrotnie — nie jesteś w stanie się odsunąć, chociaż rozsądek krzyczy, byś zawróciła.
Zakochiwanie się w niej było jak letnie wieczory, kiedy po upalnym dniu przychodzi moment wytchnienia. Cenne minuty, zaraz po zachodzie słońca, gdy niebo przybiera pastelowe kolory. I chociaż wiesz, że wraz z nastaniem nocy z cieni znów wyłonią się twoje demony, przez krótką chwilę czujesz w sercu niewytłumaczalny spokój.
|
|
|
Nadejdzie wieczór, w którym nie będzie już Twej miłości, nie będzie srebra ani zieleni ani ciemności. I noc nadejdzie, w której zapłacze trawa zziębnięta przejrzystą rosą co ciała nasze jeszcze pamięta. Nadejdzie wieczór, w którym nie będzie Ciebie pod lasem, co wtedy zrobię ze swą tęsknotą i swoim czasem. Nadejdzie wieczór, w którym nie spotkam Ciebie na szosie. Czy łzy me spłyną po twardym lodzie czy wiotkim wrzosie.
|
|
|
Może przypomnę Ci się w momencie kiedy tej jednej nocy spojrzysz na nią, inaczej niż zwykle. I przypatrz się dokładnie kiedy jej włosy zdadzą Ci się być za krótkie, by pleść z nich tamte warkocze. A kolor jej oczu nie przypomni Ci już nieba, na które teraz pozostało nam tylko razem spoglądać z dwóch osobnych krańców miasta. Kiedy jej usta posmakują inaczej, niż te, których kosztowałeś przez ostatnie miesiące. A mój zapach na poszewce od poduszki leżącej po Twojej prawej, ostatni raz da o sobie znać. I zapamiętaj ile czasu minie od waszego pierwszego 'Kocham Cię' do ostatniego 'przepraszam'. Może gdzieś pomiędzy tym, przestanę się łudzić, że czasami jeszcze widzisz w niej cząstkę mnie.
|
|
|
Cierpiałam. Cierpiałam cholernie mocno, ale pożegnania zawsze są trudne, a ja żegnałam się z człowiekiem, który pokazał mi życie w każdym tego słowa znaczeniu. Nie tylko piękne i kolorowe. Pokazał mi brudną rzeczywistość pełną bólu i cierpienia. Ale pokazał również jasność większą od blasku i słońca i za to byłam mu najbardziej wdzięczna. Wiedziałam, że już zawsze będzie miał kawałek mojej duszy, który sama mu oddałam.
|
|
|
Mógł znieść całe zło tego świata, bym ja nie musiała go nosić.
|
|
|
Po latach poprosiłem o spotkanie. Było miło, opowiedziała mi o swoim życiu. Ja nie chciałem opowiadać o piciu. Dobrze jej się układało, mi było dobrze widzieć znów jej uśmiech. Kiedyś z uśmiechem czekałem, aż uśnie. Rozmawialiśmy z dłońmi na kieliszkach. Do momentu, aż się przejęzyczyłem. Zamiast powiedzieć: mało wina, palnąłem głupio: moja wina.
|
|
|
Na sam koniec niech jej usta nie smakują Ci tak jak moje. I niech nie pasują do Twoich jak moje jej dłonie. I żebyś w jej oczach nie zobaczył odbicia. I żeby w jej słowach nie było pokrycia. I niech Twoje serce Ci powie uprzejmie, że ma żal do mózgu, że zrezygnował ze mnie.
|
|
|
Nie zamierzam Cię ścigać. Nie zamierzam tu siedzieć i udowadniać swojej wartości. Nie zamierzam próbować Tobą manipulować abyś uwierzył, że jestem lepsza niż ktokolwiek inny. Wiem, że jestem. Wiem, że jestem nagrodą i to nie jest jakiś egoistyczny sposób. Po prostu wiem, przez co przeszłam, wiem co wyleczyłam i wiem, jaka jest moja wartość. Jeśli przychodzisz do mojego życia - to jest to błogosławieństwo. Jeśli pozwolę Ci zobaczyć te części mnie, których nie pokazuję wszystkim - to błogosławieństwo. Jeśli chcę, żebyś był częścią mojego życia, to nie bez powodu. Nie siedzę tu i nie rozmawiam z kimkolwiek. Nie tracę tak po prostu czasu, ponieważ mój czas jest cenny. Jeśli jesteś dla mnie wartościowy to mam nadzieję, że i ja będę dla Ciebie wartościowa. A jeśli nie, po prostu daj mi znać, a nie będziemy musieli tracić nawzajem czasu.
|
|
|
|