 |
Może kłamię jak z nut by znaleźć ziarno prawdy
Choć milczę jak grób, gdy nie jesteś prawdy warty
i kładę karty na stół, nie mam nic do ukrycia
Wyprzedając złe wspomnienia jeszcze za życia
|
|
 |
Znów oplecie wargi drut kolczasty jakby trud
Mej walki |niósł o bruk?| stan pogardy cud
Euch zapałki trawi wszystko na swej drodze
Topię w sercach lud a nie mogę znaleźć ognia w sobie
|
|
 |
Szał skradł mi spokój wypuszczając z garści
Gwiazdy co w amoku zagłuszają ból nostalgii
|
|
 |
Bez powrotu, udać się w ostatnią podróż
Po zmroku w ogniu naszych ciał, spalić świat na popiół
|
|
 |
Zatracić słowa, gdzieś koło nas, zrozum
By dać dowód a w ramionach zacząć jeszcze raz od nowa
|
|
 |
Daj mi tylko chwilę, cała wieczność skona
By w dłoniach schować winę, pochować ten dysonans
|
|
 |
Powiedz, kochasz? Czy tylko czasem lubisz płakać?
Daję ci emocje w ratach, to jak rana i sól
Niedługo wracam, czekasz? Podpisano - Ból
|
|
 |
Widziałem tyle łez, słyszałem tyle westchnień
Tyle razy nie chciałaś mnie, a ja wciąż jestem
Uciekasz ode mnie, potem zawsze wracasz
|
|
 |
Cisza! Czasem ją lubię chociaż wole krzyk
Chwytasz? Bo w pustce gubię się jak nikt
|
|
 |
Mieliśmy myśli, marzenia, chwile pełne złości
potem spokój, przeszywający dłonie do kości
|
|
 |
Śnię, o twoich ustach byś krzyczała moje imię
Już nawet nie pamiętasz pierwszego dotyku w zimie
|
|
 |
Strach, widzę go w twoich źrenicach
i nie wiem, boisz się bardziej mnie, czy pustego życia?
Czytasz to co dnia na krysztale lustra
A ja tylko pcham się ile mogę w twój czas
|
|
|
|