 |
Siemasz, znasz mnie już parę ładnych lat
Może czułaś mnie w snach, na skórze czasem na bank
|
|
 |
niespokojnie zerkałem na Ciebie i chciałem wierzyć że z tego o czym myślisz część jest o mnie,
|
|
 |
jak wtedy kiedy widzimy się nagle, walę to wszystko, połączenie naszej chemii chore widzę nas przed telewizorem i wóde i cole a sam siedzę, tu, przed monitorem, znów papierosa biorę w dłonie, płonie.
|
|
 |
Oh, słodka jak cukierki Wedla,
|
|
 |
Oh, z papierosa dym szarobury, majaczy w świetle lampy obok klawiatury plączą się, wyginają wypłowiałe chmury, chcą mi coś powiedzieć ale nie wiem co, kalambury
|
|
 |
Witaj w świecie łobuzów ponabijanych guzów,
Prosto z miasta, gdzie na mordę wpuszczają do klubu
Czysta rap gra, weź zobacz, poczuj w sobie energię
Jak ja, jak ty, jak cały świat plus to osiedle!
|
|
 |
Boże pomóż, bo mi sumienie pieprzy
Jak mam na siłę sobie świat tandetą ulepszyć
Jestem tym co chce spać, a nie węszyć za szczęściem
Dla Ciebie hajs, dla mnie czas, treści są piękne
Dlatego nic mi się nie chce, szczęście wchłaniam z powietrzem
Takiego świata ja nie chcę, wiec go sobie ulepszę.
|
|
 |
dla wszystkich kielich, czysta prawda
Za fundamenty bloków, które wzniósł do góry asfalt
|
|
 |
Pokaż mi to dotknę, uwierzę, przemyślę,
Bo dosyć już człowiekowi ciśnień.
|
|
 |
Pozamykani w domach, pokojach,
Skazani na klęskę,
Wiesz kim jest człowiek?
Głównym niebezpieczeństwem.
|
|
 |
Niby o tym się nie mówi, wiem.
Ważniejsza pensja, wyścig do szczęścia,
By mieszkać jak pan, jeść jak pan,
Chodzić jak pan, jak pan mieć szpan.
Nie kłam, że nie nakręca ciebie lans, bo nie uwierzę.
Lepiej wytłumacz mi zjawisko rasowych uprzedzeń,
Zbrodni w imię głupoty.
|
|
 |
Kurwy, trochę pokory;
Mówicie rap jest zły,
To jaki jest terroryzm? Hę?
|
|
|
|