 |
|
świat to za mało daj ponieść się wyobraźni.
|
|
 |
|
Nie pomogą pięści, ból wykrzywia usta
Codziennie mu patrze w pysk, w odbiciu lustra
Samotność i pustka, rzeczywistość szara
Zdeptane sumienie, mara, paranoja, marazm
Wielu woli się zalać, bo świat jest zbyt straszny
W poszukiwaniu szczęścia wyruszają na dno flaszki
|
|
 |
|
Bez bliskich i rodzin wszyscy bylibyśmy nikim
Wóda, narkotyki, przemoc, agresja i krzyki
|
|
 |
|
Ja zadziałam z ukrycia, chociaż smak ich jest gorzki
Wezmę zioło i zarzucę jakieś nasenne proszki
|
|
 |
|
Mój wniosek jest zasadny, proszę o umorzenie
Wszystkich stanów nerwowych które gniotą sumienie
|
|
 |
|
Teraz próbuję zasnąć, choć coś nerwami miota
Moja dusza uprawia ten pieprzony sabotaż
|
|
 |
|
Rzadko nosimy zegarki, szczęście mamy częściej niż czasem
Gdy jest cisza my, tęsknimy za hałasem
|
|
 |
|
Odpalam zapalniczką blant,
Walę w ryj, jak Kliczko, mam
Tą magiczną gadkę,specyficzną
|
|
 |
|
I gdy wypije to robi się patetycznie,
Krzyczę: "kocham cię, zabiję" przy czym szlocham albo wyję.
|
|
 |
|
Walczysz od zawsze, tutaj tylko z samym sobą
Stajesz po stronie złej, albo idziesz dobrą drogą
|
|
 |
|
Ich klawiatury, nienawiść uzależnia jak tytoń.
Choc splunąć, baliby się nawet na monitor.
|
|
|
|