 |
|
nie pierwszy raz przyglądam się życiu jak przemija
stojąc obok gorączkowo sam się przeklinam
|
|
 |
|
to miejsce gdzie serce jako pierwsze szepcze ci
spiesz się lub strzeż się
wierzcie
|
|
 |
|
Wybaczyć, zapomnieć, to wszystko, więcej nie mów...
|
|
 |
|
daj Bóg bym mógł spocząć u twych nóg, u,
na starość ukołyszesz mnie do wiecznego snu
|
|
 |
|
w tej złości, kiedy nie można poskromić gniewu
przebacz, wierzę w nas więc i Ty nic się nie bój,
i podejdź spokojnie jak anioł do mnie,
zapomnij, nie chowajmy w sobie złych wspomnień
|
|
 |
|
spojrzenia twoich oczu, co z dumą nie mówią nic,
lecz patrzą na mnie, to wystarczy mi by żyć
i chronić ten płomień w naszych splecionych dłoniach
to ciepło, co świeci jak lampion nadziei
nawet, gdy czasem mniej nas łączy niż dzieli,
|
|
 |
|
wciągać biały żagiel, sterować i kochać w trakcie,
tęsknić, gdy brak Cię,
|
|
 |
|
Odpłynąłem białą łodzią w wzburzone fale jeziora,
od samotności brzegów niewartego nic wczoraj
|
|
 |
|
Uciekamy przed marzeniami aby się nie sparzyć
Uciekamy przed uczuciami by się nie osłabić
Uciekamy przed trudnymi pytaniami
Uciekamy przed odpowiedziami na nie
Przed odpowiedzialnością zasłaniając się beztroską
|
|
 |
|
Stopię ten lód ! Stopię ciepłem mych ust,
by czuć, że my dwoje mamy jeden puls !
|
|
 |
|
Nie chcę już kłótni, już wystarczy,
zbyt dużo namiętności jest w nas, by dalej ze sobą walczyć.
Te bzdury codzienne nie są ważne tu.
Zbyt dużo egoizmu w nas, by dzielić wszystko na pół.
Zbyt dużo głupstw stawianych ponad to, co łączy,
wystarczy tylko objąć się, by wreszcie z tym skończyć.
|
|
 |
|
Coś pękło - zlepię to twoja i swoja ręką.
Mam pewność, że wszystko inne to wszystko jedno,
a względność to dla nas zapomniana przeszłość,
ze tętno twoje i moje ma wspólną prędkość,
a wewnątrz wciąż ogrzewa nas to samo ciepło,
bo większość w nas to samo dobro i piękno.
|
|
|
|