|
moje serce koczuje na twojej wycieraczce, przybyło aby cię kochać .
|
|
|
rysujesz palcem na szkle moje imię. chyba się zapomniałeś, bo wczoraj mówiłeś, że nie znaczę dla ciebie już nic.
|
|
|
to on, przecież winny jest wszystkich cichych łez, które skrywają w sobie dusze zranionych kobiet.
|
|
|
i kiedy powiedział, że odchodzi, zapragnęłam jednego. kupić mu koszulkę z napisem DRAŃ.
|
|
|
patrząc na puste ulice, mokre od zimnego deszczu, zdaję sobie sprawę, że postanowiłeś wykreślić mnie ze swoich myśli. kto by pomyślał, że tak bardzo mnie to zaboli?
|
|
|
powiedziałam mu, że go kocham, a on uśmiechnął się i poszedł dalej.
|
|
|
nienawidzę cię za wszystko. za to, że dałeś mi tą cholerną nadzieję z której i tak nic nie wyszło. za nieprzespane noce i litry połykanych łez. nienawidzę cię za wiele rzeczy a przede wszystkim za to, że mimo tego jak doskonale cię znam, wciąż cię kocham czując się z tym żałośnie.
|
|
|
na które piętro? na wypełnione szczęściem, poproszę.
|
|
|
siedziała z papierosem w dłoni i napawała się tym wspaniałym uczuciem, że już go nie potrzebuje do szczęścia.
|
|
|
w takim razie miło, że mogłam pomóc. zawsze służę pomocą, skurwielu.
|
|
|
i dopadło ją tak totalnie beznadziejne zaćmienie serca.
|
|
|
zaciągnęłam się z myślą o tobie. wypuściłam dym z nadzieją, że o tobie zapomnę.
|
|
|
|