|
To najtrudniejsza opowieść, jaką w życiu los mi napisał...
|
|
|
nienawidzę słów 'nie wiem', nienawidzę nie wiedzieć...
|
|
|
Te dylematy, stoisz przed rozwidleniem, nic prosto nie kieruje. Nie ma drogowskazów, wiatru, nie ma nic, nikogo. Sam wybierasz, źle czy dobrze, teraz bez znaczenia. To się liczy później, gdy los rozlicza, gdy czas na konsekwencje. Ciągle musimy wybierać, nie ma skrótów przez życie.
|
|
|
Nie potrafisz być dla siebie inspiracją, szukasz autorytetów, źle wybierasz, źle naśladujesz.
|
|
|
Szpileczki, ostatnie muśnięcie szminką. Przeczesanie włosów. Wychodzę, na parkiet dziś wieczór.
|
|
|
Wiesz... To wszystko jest dołujące. Czasami mam naprawdę tylko ochotę rzucić się z mostu pod pociąg. Teraz już wiem, że smutki należy przeczekać, zawsze przychodzi Słońce i to dość szybko. Nie można się załamywać, lecz głowa do góry i czekać, czekać aż promienie Słońca uderzą w Twoją twarz. Nie ma takiej burzy, po której by nie było pięknie.
|
|
|
Wszyscy chcą mojej dorosłości, powagi, dojrzałości. Nie potrafię na Wasze pierdolone 'dorosłość' reagować jak maszyna. Nie chcę tego też. W krwi płynie mi jeszcze rześkość, na twarzy wypisana młodość, na dłoniach szaleństwo. Jak mam przeszłość związać z przyszłością? Jak mam decydować o swoim życiu, kiedy ja nawet nad kolorem skarpetek zastanawiam się 438535637 godzin? Dorośli chcą nauczyć mnie dorosłości, ja ich życia. Korci mnie chęć spakowania beztroskości ze sobą, w dojrzałość.
|
|
|
Joint za jointem, nie liczę już nawet. Zgubiłam się, dla mnie to wyższa matma, Kochanie. Nie ogarniasz już nic, piątkowy wieczór Cię zmył. Nie ma Cię dla mnie znowu, nie mogę już tak długo. Odpadam. Odpadam, rozumiesz?
|
|
|
patrz na mnie, a powiem Ci kim jesteś, mów do mnie, a powiem Ci, ile jesteś wart.
|
|
|
Nie mogę należeć do Ciebie, bo nie jestem przedmiotem. Nie myśl sobie, że mnie uzależniasz, bo nie jesteś narkotykiem. Nie myśl, że jestem w Twoim posiadaniu, bo jestem wolna.
|
|
|
Nie możesz mnie mieć, póki żyję, potem to ani tyle.
|
|
|
|