 |
|
Któregoś dnia ze złości zaczęła palić, tak zostało jej do dziś.
|
|
 |
|
Bo przecież on nie zdaje sobie sprawy, jak ona dla niego jest ważna, że jest najlepszą rzeczą, jaką może otrzymać, że właściwie jest dla niego za dobra. A on niestety goni gdzieś za szczęściem, choć naprawdę szczęścia nie zna, i nie chce zrozumieć, że ona jest tym jego nieuchwytnym szczęściem…
|
|
 |
|
zawsze się różniłam od innych dziewczyn. kiedy byłam mała wolałam swoje czerwone trampki,
krótkie spodenki i koszulki z jakimiś bajkowymi stworami, a one wolały różowe kiecki ze śmiesznymi falbankami,
lakierki i słodkie spinki we włosach. ja wolałam kopać, a przynajmniej starać się trafiać w piłkę,
brudzić w błocie i piaskownicy, a one wolały udawać dorosłe kobiety mające auta, męża i dzieci.
ja wolę deskorolkę, kumple i spontany, a one wolą męskie kible, krótkie spódniczki i dekolty.
widzisz.. zawsze byłam inna. nawet teraz malując rzęsy nie otwieram jak większość lasek ust.
nie wiem dlaczego, ale po prostu nie otwieram. jestem inna, może i nawet dziwna,
ale wiem co to szacunek i zaufanie, a to ważne.
|
|
 |
|
Nie lubię wspominać, nie lubię tęsknić, nie lubię myśleć o tym, co było
i porównywać tego z tym, co jest, a mimo wszystko robię to bardzo często,
a wręcz powiedziałabym, że systematycznie.
|
|
 |
|
siedziała w swoim ulubionym bujanym fotelu, przykryta ciepłym kocem, z szklanką dobrej, zielonej herbaty w dłoni. jak zawsze, kiedy myślała o nim.ciszę wypełniającą jej pokój przerwał dzwoniący telefon. upiła jeszcze jeden łyk pachnącego napoju i odstawiła naczynie na niewielki stolik stojący tuż obok. leniwie zrzuciła koc na podłogę, po chwili wstała i z niechęcią wzięła telefon do ręki. dzwoniła jego mama. - ha..halo ? -wydukała dziewczyna. - miał wypadek.. nie żyje? - poczuła, jak jej serce łamie się na tysiące kawałków. upuściła w bezsilności telefon.otworzyła okno, stanęła na parapecie. - kochanie, już do Ciebie idę! -krzyknęła, skacząc z czwartego piętra.
|
|
 |
|
Mija kilka dni.Życie toczy się dalej, jak gdyby nic się nie stało. Porywa mnie w swój wir. Wkręca w swój mechanizm. A ja pozwalam się porwać. Pozwalam się wciągnąć w codzienne zajęcia, w szkołę, w naukę. Interesuję się sprawami swojej rodziny, nawet bardziej niż zwykle, i swoich przyjaciół. Czuję się tą samą dziewczyną co zawsze, wiodąca to samo życie, z tymi samymi myślami w głowie. Idę na przód z uśmiechem na ustach, z moich oczu nie wygląda cień, skrzętnie ukrywam swoje uczucia.Idę z uśmiechem na ustach. Ale wieczorem, kiedy jestem sama w swoim pokoju, opuszczam ostatnią kurtynę, gaszę ostatni reflektor na mojej osobistej scenie i wychodzę z roli, którą z zapałem gram całymi dniami.Spod pancerza wyłazi ból, który tłumie w sobie. Ból małej dziewczynki,która się boi, bo nie wie, czego chce. A może wie i doskonale zdaje sobie sprawę z absurdalności swoich pragnień.
|
|
 |
|
kocham go. potrzebuję. pragnę. ale nie będę z nim. nie mogę i nie chcę.. to głupie. ale chyba nie umiałabym mu wybaczyć.. tych lasek, tego , że traktował je jak mnie, tego że tak szybko stałam się dla niego nikim.to nie zmienia jednak faktu, że go kocham. no kurwa.
|
|
 |
|
a on? mógłby dawać korki z chamskiego bycia, ogromnej obojętności i braku uczuć. Jest w tym świetny.
|
|
 |
|
' rzucała wszystkim , co wpadło w jej kruche dłonie , rozwalając każdy z przedmiotów o ścianę . miała władzę nad wszystkim poza sobą . podświadomość nie pozwalała jej zapomnieć . nocami zwijała się z bólu , bo przecież nic nie boli tak bardzo , jak świadomość ulatniającego się szczęścia .
|
|
 |
|
Bolało, boli, i będzie boleć. Mam wrażenie, że ty jesteś właśnie kimś, kogo stracić nigdy nie powinnam. Kto nigdy nie powinien odejść. Kimś, komu nigdy na odejście nie powinnam pozwolić. Jezu, dlaczego ja o Ciebie nie walczyłam...
|
|
|
|