 |
"Niespełniona miłość nigdy nie umiera - trwa całe życie."
|
|
 |
"Przecież, to tylko początek grudnia..
kto by się tam przejmował, że zaraz śnieg, święta, sylwester, nowe postanowienia i ponowne uzmysłowienie sobie tego, jak wiele się planowało, a jak niewiele się zrealizowało..."
|
|
 |
pokonywaliśmy razem góry, a potknęliśmy się o kamień
|
|
 |
powinnam plunąć mu w twarz za to wszystko, co mi zrobił. zamiast tego potrafię tylko uśmiechnąć się i powiedzieć słodkie 'cześć', które kosztuje mnie więcej niż cokolwiek innego.
|
|
 |
i tak mi go kurwa brakuje, że czasami myślę, że z tej tęsknoty się uduszę.
|
|
 |
był czymś więcej niż kubek gorącej herbaty w zimne dni, czymś więcej niż lody latem, czymś więcej niż zauroczeniem. był niesamowitą przygodą, niedokończoną historią. czymś w co wierzyłam.
|
|
 |
był taki wyjątkowy i nieprzewidywalny. pamiętam tą noc kiedy miały spadać gwiazdy w dużych ilościach. miał przyjść do mnie przed dwudziestą drugą, ale nie dał rady. o północy siedziałam już w domu, piłam herbatę i słyszałam ciche pochrapywanie mojego taty. zadzwonił do mnie i poprosił, żebym wyszła przed dom. wymknęłam się po cichu i już mogłam się wtulać w jego ciepłe ramiona. tej nocy leżeliśmy trzy godziny oglądając gwiazdy, najcudowniejszy chłopak na świecie był obok mnie, dostawałam od niego tej nocy tyle miłości, że do dzisiaj mam motylki w brzuchu jak o tym myślę. ale wszyscy dobrze wiemy jak skończyła się ta historia. po miesiącu on odszedł i zostawił mnie i moje popękane serce.
|
|
 |
umierać można wszędzie. na krześle, w łóżku, na ulicy. można też umierać w czyimś sercu. ktoś przestaje Cię kochać i wtedy zabija Cię. uśmierca Cię, wyrzuca z serca.
|
|
 |
dlaczego on mnie zostawił? przecież pamiętam jak na samym początku naszej znajomości tłumaczyłam mu czemu boję się angażować w jakiekolwiek związki, przecież tłumaczyłam jak boję się miłości i ludzi. wiedział, że będąc przy mnie będzie powoli łatał dziury w moim sercu. równie świadom był tego, że kiedy odejdzie moje serce rozsypie się na malutkie kawałeczki. więc odpowiedz mi dlaczego to zrobił? czemu go nie ma teraz koło mnie, czemu jak zawsze nie ogrzewa moich zimnych dłoni?
|
|
 |
często mnie pytają czy nadal go kocham, czy za nim tęsknię. często krzyczą, że jak jeszcze raz pierwsza do niego napiszę to mnie zabiją. często wycierają moje łzy spowodowane jego słowami. często wybiegają mi na przeciw z papierosem w ręce, bo rozumieją, że on znowu zniszczył kolejną moją część. przyjaciele.
|
|
 |
ja chyba naprawdę już nie wierzę w miłość. owszem, wzruszam się na filmach z wątkiem miłosnym, czytam książki o miłości i wszystko do mnie dociera. ale gdyby ktoś teraz chciał się do mnie zbliżyć, uciekłabym. nie wierzę w uczucie, nie wierzę w wierność ludzi, nie wierzę w to, że ludziom warto ufać.
|
|
 |
Kiedyś myślałam, ze jestem silna, że potrafię być obojętna i traktować innych tak jak oni traktują mnie. Nie myślałam, że jeden człowiek, kilka wspólnych chwil mogą mnie złamać, rozjebać na malutkie kawałeczki, które zaraz po złożeniu znów gubię. Nie pokazuję jak bardzo zmienił mnie czas, ludzie, sekundy, minuty, ON. Najlepsze jest to, że staram się być oparciem dla innych a sama nie radzę sobie z własnym życiem. Gubię się, zapadam w cholerny mrok w którym istnieją tylko ślepe uliczki bez możliwości ucieczki. Ale gdzieś tam w mojej własnej podświadomości i w mięśniu nazywanym sercem, istnieje drobna iskierka nadziei, nadziei na lepsze jutro
|
|
|
|