|
znów nakręcam siebie, ten papieros, kawa, kompakt i wciąż kurwa nie wiem, na chuj siedzę tak po nocach, po nocach, które kocham i nienaiwdze co dnia
|
|
|
jestem wyszarpaną kartką kolejnych modlitw, na rondla możliwości swoich, okrzykiem teorii, słodyczą chwil, cierpieniem bezimiennych godzin, dla których nie chce życ, a bez których odchodzić, emocje to algorytm, ostatnim tchem spijam gorycz
słucham snów, znów ból, niewypowiedzianych słów
|
|
|
jebać urojenia, nie wszystko jest do zrozumienia
|
|
|
to chwila w której całkowicie zapomnisz o strachu jak samobójca robiący krok, z krawędzi dachu
|
|
|
a oglądać się za siebie to nawyk
|
|
|
lepiej wpadnij, polej, zapijemy smutek. on i tak wróci z jutrem. wypijmy za - tych kilka lat, kilka miejsc, kilka dziewuch, kilka walk, kilka spięć i kolegów. za łajdaków jak ja, za tych kilka problemów, może za kilka lat już nie będzie sensu pić
|
|
|
życie potrafi ranić jak ludzie którym ufamy mimo że obiecywali że zawsze już będą z nami
|
|
|
mosty się palą i to nie wróci już nigdy, wypacza na amen zostawia w nas mentalne blizny
|
|
|
wielu woli sie zalać, bo świat jest zbyt straszny w poszukiwaniu szczęścia wyruszają na dno flaszki
|
|
|
obudź mnie zanim umrę, uczyń bym nie był ślepy
|
|
|
już dawno ludzka głupota przestała wzbudzać mój podziw
|
|
|
możesz nas nie lubić, lecz na bank czujesz respekt
|
|
|
|