 |
-Jaki błąd popełniła?
- Za bardzo kochała. A takie właśnie psują wszystko najszybciej
i najdokładniej. Chcą dostać tyle samo ile dają, zapominając że dzisiaj ludzie już nie są zdolni do prawdziwej miłości. I pewnego dnia wali się wszystko w co wierzyły. Wtedy odchodzą..
|
|
 |
Z tego się wychodzi. Powoli, z trudem, ale się wychodzi. Z czasem to, co kiedyś wydawało się wszystkim, pomału zaciera się w pamięci i tylko wspólne zdjęcie przypomina, że kiedyś coś gdzieś.. Aż w końcu chwile z przeszłości zdają się być już tylko snem. I to takim sprzed lat. Czasami tylko przez warstwy nowych zdarzeń przebije się jakieś wspomnienie i targnie sercem, ale coraz rzadziej. Aż wreszcie osoba, która była dla Ciebie każdym oddechem, będzie jak każdy inny przechodzień na ulicy. Po prostu twarzą pojawiającą się znikąd w tłumie i w tym tłumie ginącą..
|
|
 |
- Powiedz mi, jak się zapomina?
- Powoli. Dzień po dniu.
|
|
 |
Tak długo broniłam się przed tą decyzją, aby pozwolić temu odejść. Tak często odkładałam ją na potem licząc, że coś się zmieni, albo przynajmniej będę bardziej gotowa na wcielenie ją w życie. Ale czy w ogóle istnieje odpowiedni moment, na dopuszczenie się zbrodni, jaką jest zabicie miłości? Dziś już wiem, że nie można się do niej przygotować i zabezpieczyć przed nadejściem bólu. To po prostu trzeba przeżyć i poczekać, aż twoje serce całkowicie zobojętnieje. To po prostu trzeba przeżyć, jeśli się kochało..
|
|
 |
Czyjeś błędy to zbyt mały powód, by przestać kochać..
|
|
 |
Już nie wierzę, że gdzieś tam jest dla nas miejsce. Patrząc w gwiazdy już wiem, że nigdy nie znajdziemy się pośród nich. Nie ma przyszłości, przynajmniej tej wspólnej./esperer
|
|
 |
Może wtedy trzeba było ich posłuchać? Może nie powinniśmy się zdarzyć, a dzisiaj mniej byśmy cierpieli./esperer
|
|
 |
Przecież Ci nie powiem, że coś pęka. Tego nie da się opisać słowami, wiesz? Oddalamy się każdego dnia, ale nic z tym nie możemy zrobić, zupełnie nic. Wypuszczam Cię z rąk i boli, cholernie boli, ale nie jestem w stanie tego zatrzymać. Choć łzy rozmywają obraz, jedynie wzruszam ramionami. Nie krzyknę, straciłam głos. Tylko patrzę, ale wzrok też pusty. Przecież Ci nie powiem, że oto na naszych oczach umiera nam miłość. Obudzimy się dopiero kiedy nie zostanie z nas nic, kiedy nie będziemy mieli dokąd wracać./esperer
|
|
 |
Cokolwiek. Wódkę, prochy, szczerą rozmowę, ramię przyjaciela, mocne przytulenie. Cokolwiek, byleby przestało boleć./esperer
|
|
 |
Kocham Cię, ale to nie znaczy, że możesz mnie ranić, a ja nie odejdę. Odejdę, bo kocham też siebie./esperer
|
|
 |
Chciała Mu zaufać, ale jak mogła zaufać miłości, która kiedyś sprowadziła na nią tyle bólu i cierpienia. W której ugrzęzła tak głęboko, że aż było to poniżające. Która bez opętania zawładnęła nią całą i pozbawiła wszelkiego logicznego myślenia. Początkowo doprowadzając na szczyt szczęścia, a następnie na dno rozpaczy. Która odchodząc pozostawiła niesmak na sercu i przywłaszczyła sobie odrobinę więcej, niż wszystko. To był koniec. Takich końców jak tamten, więcej nie będzie..
|
|
|
|