 |
robię wysokiego, niesfornego koka, na głowie. biorę kubek gorącego kakao do ręki, wskakuję w pidżamę i chowam się pod kołdrę. tak spędzam wieczory, odkąd mnie zostawiłeś.
|
|
 |
miłość jest nieuleczalna. i właśnie tu jest pies pogrzebany. nie chcę być, śmiertelnie chora.
|
|
 |
mieć Cię na wyłączność. pachnieć Tobą. topić się w Twoim spojrzeniu. godzinami, smakować Twoich ust. zbereźne, te moje marzenia, nie sądzisz?
|
|
 |
skulona, siedziała w czterech ścianach. na twarzy miała zaschnięty tusz, a w ręku kieliszek taniego wina. rozmyślała, samotnie w błogiej nieświadomości.
|
|
 |
mój tok rozumowania, jest zbyt skomplikowany do pojęcia, przez przeciętnego człowieka.
|
|
 |
wykrzycz mi w twarz, że te spacery, po łące w środku nocy, też były pomyłką!
|
|
 |
przychodzi moment, kiedy wybuchasz niekontrolowanym śmiechem, bądź spazmatycznym płaczem, zadając sobie pytanie, 'dlaczego właśnie ja'.
|
|
 |
miała rozszerzone źrenice, od nadmiaru kawy. nie potrafiła normalnie funkcjonować, po tylu nieprzespanych nocach. spowodowanych bezsilnością. spowodowanych, jego odejściem.
|
|
|
|