 |
Ta iskra chyba znikła, magia prysła dzisiaj,
boję się zapytać, co to znaczy, gdy oddychasz i
odpycha nas w nas nawzajem dziś to samo,
co nas przyciągało i to było za mało.
|
|
 |
Burza myśli, gęste szare chmury kłębią się w głowie, jak dym w bańce mydlanej.
Zapatrzona w jeden punkt na białym suficie, wyszukuję wszystkich za i przeciw. Zapewne nie żałuję, bądź nie żałuję teraz. Zimna i obojętna, moje poglądy na życie się zmieniły, i jeżeli zranię... nie, nie możesz mieć pretensji. Nie chcę się zmieniać, jest mi dobrze taką jaką jestem. Udowadniając mi, zrozumiałam, że pewni ludzie się nie zmieniają. Tak na prawdę nie zmienia się nikt. Potrzebowałam tego, musiałam na własnej skórze, własnymi oczami zrozumieć. Wracając do przeszłości, czuję się gąbka wyciśnięta po umyciu ostatniego talerza, w środku czuję niewiarygodny ból i nie wiem czemu strach. Bo czego się bać? Obietnic? Kolejnych, kończących się wiadomo czym. I choć gdybym bardzo chciała, moja definicja ciebie, z przykrością stwierdzając, się nie zmieniła. Nie kłam, i tak to co chciałeś już masz...
|
|
 |
Czuła się,jakby nie istniała,jakby wyssano z niej duszę,zostawiając tylko skorupę,tylko łamliwe,wysuszone,zużyte widmo skóry i kości.
|
|
 |
Czuł,jak przeszyła go bezsilność,zostawiając w duszy ślad.
|
|
 |
Łatwo wmawiać sobie,że cały tunel jest oświetlony,gdy tymczasem widzi się jedynie promyczek na jego końcu.
|
|
 |
Nagle zaczęło jej się wydawać,że ten obcy pokój ją obejmuje.
Że jest bezpiecznym kokonem,macicą, w której żadne niebezpieczeństwo nie mogło jej dosięgnąć.Ukryta.Ocalona.
Właśnie tak.Zaczęła nasłuchiwać;jedynym dźwiękiem,jaki dobiegł
do jej uszu,był delikatny szum wentylatora - i jeszcze delikatniejszy oddech jej mężczyzny.
|
|
 |
Po raz kolejny zamarzyło się jej,żeby wszystko dało się zamknąć.Zakończyć.Może to byłby najlepszy wybór nawet dla niewinnych?Ostateczna nicość
|
|
 |
Jeżeli wszechświat ma się rozpaść
niech zrobi to teraz. Teraz.
|
|
 |
Chcę odwagi,by wytrzymać jeszcze trochę.
|
|
 |
Cała była tykającą,nerwową bombą;chyba czystą próżnością byłoby myśleć,że w takim stanie uda się jej zasnąć.
|
|
 |
Rozumiem.Wolisz trzymać wszystkie drzwi zamknięte.
Przede mną także.Ale to Twój wybór.
|
|
 |
- Nie widzę żadnego powodu,dla którego miałabym dalej żyć.
- To dlaczego to robisz?
- Dlaczego dalej żyję?
- Tak.
- Nie wiem.Może uważam,że to swego rodzaju obowiązek,także i to.Że skoro otrzymało się życie,trzeba żyć do końca.
|
|
|
|