 |
Przeszło sześć lat temu łamało mi się serducho i wylewałam łzy nad każdym z tych wpisów. Zostawiałam tu kawał swojej duszy, odnajdywałam podporę na każdy kolejny dzień. Znajdywałam ostoję podczas moich uczuciowych sztormów. Nie obchodziło mnie to, czy wypadam poważnie, śmiesznie i jak odbierają mnie inni. Nie interesowałam się zależnością między treścią, a moim wiekiem czy to, co się wydarzyło, ma oby na pewno taką samą wagę, jak to o czym piszę. Pisałam. Marzyłam. Wytykałam niuanse, będąc pełną wiary w to, że istnieje coś lepszego i sięgnę po to. Stworzyłam w głowie ideał. Wyimaginowałam sobie rzeczywistość, w jakiej chciałabym żyć. A potem wylogowałam się do życia - i ją wybudowałam.
|
|
 |
O bólu zawsze pisało się wyjątkowo łatwo. Ulga płynąca z wyrzucenia z siebie wszystkich trosk była motorem. Słowa opisujące stan przychodziły same i choć często były to hiperboliczne określenia, to oddawały to, co chciało się przekazać. Sidła bólu zaciskały się mocno na serduchu, a zdanie za zdaniem pozwalały nieco osłabić ten uścisk. Jak pisać, gdy jesteś szczęśliwa? Gdy Twoje serce swobodnie bije w klatce piersiowej, choć przyspiesza na zwyczajną myśl o NIM? Jak pisać, kiedy każde określenie, jakiego można byłoby użyć wydaje się zwyczajnie zbyt proste i błahe? Jak pisać, gdy kochasz i... wiesz, że działa to w dwie strony.
|
|
 |
"... Wait a second let me catch my breath, remind me how it feels to hear your voice..."
_ I tak sobie leze i rozmyslam. Rozmyslam o nas. Znowu jest tak jakos szaro, ponuro miedzy nami. Nie wiem czy to dlatego ze jesien za oknem, zimno,leje... pierdolona brytyjska depresyjna pogoda. Brakuje mi Ciebie. Niby jestes obok ale jakis taki nieobecny... Gdzie sie nie ogladne wszyscy rodza dzieci, zachodza w ciaze. A gdy pytaja o nas? "Przeciez mamy czas, nic sie nie martw, bedzie w swoim czasie...etc." Bedzie? Napewno? Bo jakos sie chyba na to nie zapowiada...___"kazdego dnia zyc tak jak w snach, pomimo wad zdobedziemy caly swiat. Nic nie szkodzi sprobowac zeby nie zalowac, zawsze jest pora aby odzyskac stracony czas..."
|
|
 |
To takie dziwne. Juz myslisz ze sie wszystko uklada a tu nagle wszystko zaczyna sie psuc. Spoldzielnia mieszkaniowa robi problemy, w pracy, ktorej w sumie masz juz dosyc tez nie najlepiej sie uklada i jest ciezko. Dlaczego w szkole nie ucza przystosowania do zycia? Powinien byc taki przedmiot na ktorym powinny byc omawiane tematy jak poradzic sobie w kryzysie, jak rozwiazywac problemy, jak sobie radzic ze stresem. I jeszcze do tego ta potencjalna ciaza. Ohh, zycie... kiedy w koncu przestaniesz wystawiac mnie na tak ciezkie proby!!
|
|
 |
Nadal nie mogę uwierzyć w to jaką bajkę przeżywam od prawie trzech lat. Ciągle zastanawiam się czy to wszystko nie jest tylko pięknym snem, z którego zbudzę się z krzykiem a moje oczy nie będą wypełnione po brzegi łzami. Nadal nie mogę uwierzyć, że zjawił się ktoś kto chce przeżyć ze mną resztę życia. Założyć rodzinę, kupić psa i mieć swój kąt na ziemi. Cięgle nie dowieżam w lśniący na palcu diamencik i w to, że za kilkanaście dni będę tą kobietą, która wstanie rano z uśmiechem na ustach i będzie wiedziała w co się ubierze! Każdego ranka sprawdzam czy symbol Naszej miłości nie zniknął czy... nadal tam jest.. Jestem szczęściarą. Mając Jego - mam dozgonną miłość, poczucie bezpieczeństwa, uśmiech na twarzy i łzy radości. Nie siedzę już wieczorami wtulona w poduszkę z paczką chusteczek. Teraz każdego wieczora i każdej nocy słyszę to cudowne bicie serca, rytm który potrafi mnie uspokoić w ułamku sekundy. Czuję MIŁOŚĆ. [ ciamciaa ♥ ]
|
|
 |
Darłam się wniebogłosy na porodówce, gdy on wsiadał na swój nowy, komunijny rower. Z kolei kiedy ja zakładałam śnieżnobiałą sukienkę i mknęłam w wianuszku do kościoła, on mocno zakrapiał już swoją osiemnastkę. Wyśmiałby kogoś, kto podsunąłby mu jeszcze jakiś czas temu pomysł, że będzie z taką małolatą. Ja też sceptycznie pokręciłabym głową w zderzeniu z wizją posiadania o dziesięć lat starszego faceta. Dzisiaj? Liczby nie mają znaczenia. Nie ilość doświadczeń, a ich jakoś, liczy się dla nas obojga. Nie ten cholerny wiek, tylko światopogląd, nastawienie, priorytety i po prostu to, jacy jesteśmy. Nie znalazł mnie, szukając informacji w dowodzie osobistym - pogrzebał w serduchu. Ja nie analizowałam jego aktu urodzenia - tylko charakter. Obydwoje baliśmy się tej sytuacji. I zarówno ja, jak i on, kryliśmy się z tym, przymrużaliśmy oczy, chowaliśmy do kieszeni początkowe wątpliwości i skupialiśmy się na tym, co wydawało się ważne - poznaniu. I trafiliśmy.
|
|
 |
Przestałam zastanawiać się, jak wykonać kolejny krok. Odsunęłam od siebie każde z pytań, czy wypada, czy powinnam, co mi to da, czy nie pożałuję. Zebrałam w sobie pokłady odwagi, która pozwoliła mi brać odpowiedzialność za to, co robię, mówię i czuję. Ludzie próbują podcinać mi skrzydła, a ja z każdą ich próbą wznoszę się wyżej tak, by mieli trudniej ich dosięgnąć. Do cholery, przecież mogę zapieprzać na swój sukces. Mogę marzyć. Mogę kochać. Mogę się uśmiechać i mogę być szczęśliwa. Nic nikomu nie zabieram - przecież szczęście można mnożyć. Starczy dla wszystkich. Otwieram serce, ot co. Pozwalam mu szeptać pragnienia.
|
|
 |
To ja - w przekroju sześciu lat. Ja na różnych etapach, ja reagująca na zmiany, ja dokonująca co i raz kolejnego przemeblowania w swoim życiu. Ja zmieniająca nastawienie, ja naprawiająca serce, by za chwilę znów zafundować mu bieg survivalowy. JA - od początku, od pierwszych słów, aż do teraz. Prawdziwa, szczera, choć na różnych etapach, wręczająca nieco inną wizytówkę. Po pół roku uchylam Ci drzwiczki, a Ty zdecyduj, czy znów - na nowo - chcesz mnie poznać.
|
|
 |
Lubię tu wracać.. wspominać to co było i jak bardzo życie skopało mi dupę by uświadomić mi, że nie jestem tylko kolejnym szarym człowiekiem. Każdy napotkany człowiek nauczył mnie czegoś ważnego.. każdy wykreował we mnie coś co dziś pielęgnuję dokładnie analizując, każdą sytuację przez co stałam się tak bardzo ostrożna. Moja chwila zapomnienia, odskocznia od dnia codziennego która dawała tak bardzo mi potrzebną chwilę wytchnienia. Zmieniłam się ja. Zmieniło się moje życie. Zmienili się ludzie, którzy mnie otaczali. Dziś jestem inną osobą niż 5 lat temu. Rozważną, ostrożną, starannie dobierającą sobie znajomych. Nie mam przyjaciół.. wiara w tą magiczną więź minęła a rana, która została już nigdy nie pozwoli mi tego odbudować. Tracąc "przyjaźń" zyskałam MIŁOŚĆ. Najcenniejszy dar, o którym marzyłam tak wiele lat spełnił się w najmniej spodziewanym momencie. Czuję się kompletną osobą. Szczęśliwą planującą wspólną przyszłość. [ ciamciaa ♥ ]
|
|
 |
Sa takie dni ze zastanawiasz sie ile to wszystko warte... klocac sie caly czas ranimy a wrecz niszczymy siebie. Mimo to dalej tkwimy w tym razem zastanawiajac sie czy ciagnac to dalej. Wyniszczamy sie psyhicznie. Mamy takie charaktery ze zadne z nas nie odpusci. A najbardziej boli to ze mimo wszystko nie chcesz go tak krzywdzic, ale duma nie pozwala zrezygnowac.
|
|
 |
Znowu mi sie snil. Spotkalam go tutaj w Anglii na jakiejs imprezie w parku. Podszedl do mnie, zagadal. Po chwili objal mnie ramieniem i powiedzial "w koncu przytuleni, tak dlugo na to czekalem". I szlismy tak objeci przez jakis czas... dal mi ta nadzieje na kolejna "szanse". W jego oczach widzialam to co kiedys. Szczescie, troske i nie milosc ale czulam sie wyjatkowo. I poniewaz mieszkal kawalek drogi ode mnie postanowilam ze bede sie z nim spotykac co jakis czas. Powiedzialam o tym przyjaciolce, a ona stwierdzila ze potrzebuje zalozyc rodzine by o nim zapomniec i juz do niego nie wracac-nawet myslami. Wtedy sie obudzilam. I nie wiem czy to przedslubna trema mnie tak forsuje czy po prostu wspomnienia z przeszlosci ze chociaz jakbym sie starala, nie potrafie o nim zapomniec.. chcialabym chociaz wiedziec jaka przyczyna byla naszego rozstania.. nie moge przestac o tym myslec. I juz wiem ze dzisiejszy dzien bedzie tak chujowy ze nawet sie nie ludze ze dzis o nim zapomne chocby na chwile.
|
|
|
|