 |
|
" Gdy zobaczysz w jej oczach łzy, nie pytaj się dlaczego. I tak Cię okłamie. Ale bądź przy niej i oboje milczcie. Dla niej cisza to lekarstwo... Gdy zobaczysz jej pociętą rękę, nie pytaj się jak to się stało. I tak nie powie Ci prawdy. Bo ona jest inna... Ona ma swój świat, zamyka w sobie cały ból, chce go udusić a później wypłakać. Cały czas z nim walczy. Nie umie się zwierzać. Za bardzo ją to boli... Wszyscy mają ją za zakręconą dziewczynę, która cały czas się śmieje... Ale ona się śmieje, żeby nie płakać... Gdy popatrzysz w głąb jej oczu to poznasz prawdę. Tylko tak możesz zobaczyć co ona czuje..." ~znalezione w necie
|
|
 |
|
Nie jestem szczęśliwa!! Ani tutaj w Polsce, ani z Tobą!!! Przykro mi to mówić ale taka jest prawda. Chyba się pogubiliśmy w tym wszystkim. Pieniądze pieniądze pieniądze. To sie dla Ciebie liczy. A no i zapomniałam o autach. Nowe, większe, szybsze. Szkoda, że żony nie zmienisz na nowszą, ładniejszą i lepszą. Pierdolenie, że mnie kochasz... spójrz na nas. Gdy płacze, udajesz źe nie słyszysz. Wiem to. Wiedziałam wiele razy. Nie chcesz słyszeć. A szkoda. Może byś się dowiedział, że to Twoa wina że płaczę. Ale Ty masz to w dupie. Ciebie interesuje tylko czubek własnego nosa i nic więcej. Pierdolony egoisto. __" there's a scream inside, that I try to hide..."__
|
|
 |
|
Patrzenie przez pryzmat minionego czasu i utworzonych kiedyś treści - jest zadziwiające. I sęk nie tkwi w tym, że kiedyś uparcie pisałam o szmaragdowych oczach, a dzisiaj uwielbiam te Jego, niebieskie. Dzisiaj po prostu wszystko wygląda inaczej. Dzisiaj to nie te oczy wiodą prym, chociaż nałogowo w nie patrzę. Dzisiaj nie ma powielających się wyznań na potęgę. Dzisiaj nie ma kombinowania jak to utrzymać w pionie. Dzisiaj nie ma zastanowienia, czy jutro inna nie będzie ważniejsza. Dzisiaj liczą się te niewinne, acz istotne zdania jak to, że lepiej mu się śpi ze mną przy boku lub to, że chętnie robiłby mi śniadania każdego poranka.
|
|
 |
|
Przeszło sześć lat temu łamało mi się serducho i wylewałam łzy nad każdym z tych wpisów. Zostawiałam tu kawał swojej duszy, odnajdywałam podporę na każdy kolejny dzień. Znajdywałam ostoję podczas moich uczuciowych sztormów. Nie obchodziło mnie to, czy wypadam poważnie, śmiesznie i jak odbierają mnie inni. Nie interesowałam się zależnością między treścią, a moim wiekiem czy to, co się wydarzyło, ma oby na pewno taką samą wagę, jak to o czym piszę. Pisałam. Marzyłam. Wytykałam niuanse, będąc pełną wiary w to, że istnieje coś lepszego i sięgnę po to. Stworzyłam w głowie ideał. Wyimaginowałam sobie rzeczywistość, w jakiej chciałabym żyć. A potem wylogowałam się do życia - i ją wybudowałam.
|
|
 |
|
O bólu zawsze pisało się wyjątkowo łatwo. Ulga płynąca z wyrzucenia z siebie wszystkich trosk była motorem. Słowa opisujące stan przychodziły same i choć często były to hiperboliczne określenia, to oddawały to, co chciało się przekazać. Sidła bólu zaciskały się mocno na serduchu, a zdanie za zdaniem pozwalały nieco osłabić ten uścisk. Jak pisać, gdy jesteś szczęśliwa? Gdy Twoje serce swobodnie bije w klatce piersiowej, choć przyspiesza na zwyczajną myśl o NIM? Jak pisać, kiedy każde określenie, jakiego można byłoby użyć wydaje się zwyczajnie zbyt proste i błahe? Jak pisać, gdy kochasz i... wiesz, że działa to w dwie strony.
|
|
 |
|
"... Wait a second let me catch my breath, remind me how it feels to hear your voice..."
_ I tak sobie leze i rozmyslam. Rozmyslam o nas. Znowu jest tak jakos szaro, ponuro miedzy nami. Nie wiem czy to dlatego ze jesien za oknem, zimno,leje... pierdolona brytyjska depresyjna pogoda. Brakuje mi Ciebie. Niby jestes obok ale jakis taki nieobecny... Gdzie sie nie ogladne wszyscy rodza dzieci, zachodza w ciaze. A gdy pytaja o nas? "Przeciez mamy czas, nic sie nie martw, bedzie w swoim czasie...etc." Bedzie? Napewno? Bo jakos sie chyba na to nie zapowiada...___"kazdego dnia zyc tak jak w snach, pomimo wad zdobedziemy caly swiat. Nic nie szkodzi sprobowac zeby nie zalowac, zawsze jest pora aby odzyskac stracony czas..."
|
|
 |
|
To takie dziwne. Juz myslisz ze sie wszystko uklada a tu nagle wszystko zaczyna sie psuc. Spoldzielnia mieszkaniowa robi problemy, w pracy, ktorej w sumie masz juz dosyc tez nie najlepiej sie uklada i jest ciezko. Dlaczego w szkole nie ucza przystosowania do zycia? Powinien byc taki przedmiot na ktorym powinny byc omawiane tematy jak poradzic sobie w kryzysie, jak rozwiazywac problemy, jak sobie radzic ze stresem. I jeszcze do tego ta potencjalna ciaza. Ohh, zycie... kiedy w koncu przestaniesz wystawiac mnie na tak ciezkie proby!!
|
|
 |
|
Nadal nie mogę uwierzyć w to jaką bajkę przeżywam od prawie trzech lat. Ciągle zastanawiam się czy to wszystko nie jest tylko pięknym snem, z którego zbudzę się z krzykiem a moje oczy nie będą wypełnione po brzegi łzami. Nadal nie mogę uwierzyć, że zjawił się ktoś kto chce przeżyć ze mną resztę życia. Założyć rodzinę, kupić psa i mieć swój kąt na ziemi. Cięgle nie dowieżam w lśniący na palcu diamencik i w to, że za kilkanaście dni będę tą kobietą, która wstanie rano z uśmiechem na ustach i będzie wiedziała w co się ubierze! Każdego ranka sprawdzam czy symbol Naszej miłości nie zniknął czy... nadal tam jest.. Jestem szczęściarą. Mając Jego - mam dozgonną miłość, poczucie bezpieczeństwa, uśmiech na twarzy i łzy radości. Nie siedzę już wieczorami wtulona w poduszkę z paczką chusteczek. Teraz każdego wieczora i każdej nocy słyszę to cudowne bicie serca, rytm który potrafi mnie uspokoić w ułamku sekundy. Czuję MIŁOŚĆ. [ ciamciaa ♥ ]
|
|
 |
|
Darłam się wniebogłosy na porodówce, gdy on wsiadał na swój nowy, komunijny rower. Z kolei kiedy ja zakładałam śnieżnobiałą sukienkę i mknęłam w wianuszku do kościoła, on mocno zakrapiał już swoją osiemnastkę. Wyśmiałby kogoś, kto podsunąłby mu jeszcze jakiś czas temu pomysł, że będzie z taką małolatą. Ja też sceptycznie pokręciłabym głową w zderzeniu z wizją posiadania o dziesięć lat starszego faceta. Dzisiaj? Liczby nie mają znaczenia. Nie ilość doświadczeń, a ich jakoś, liczy się dla nas obojga. Nie ten cholerny wiek, tylko światopogląd, nastawienie, priorytety i po prostu to, jacy jesteśmy. Nie znalazł mnie, szukając informacji w dowodzie osobistym - pogrzebał w serduchu. Ja nie analizowałam jego aktu urodzenia - tylko charakter. Obydwoje baliśmy się tej sytuacji. I zarówno ja, jak i on, kryliśmy się z tym, przymrużaliśmy oczy, chowaliśmy do kieszeni początkowe wątpliwości i skupialiśmy się na tym, co wydawało się ważne - poznaniu. I trafiliśmy.
|
|
 |
|
Przestałam zastanawiać się, jak wykonać kolejny krok. Odsunęłam od siebie każde z pytań, czy wypada, czy powinnam, co mi to da, czy nie pożałuję. Zebrałam w sobie pokłady odwagi, która pozwoliła mi brać odpowiedzialność za to, co robię, mówię i czuję. Ludzie próbują podcinać mi skrzydła, a ja z każdą ich próbą wznoszę się wyżej tak, by mieli trudniej ich dosięgnąć. Do cholery, przecież mogę zapieprzać na swój sukces. Mogę marzyć. Mogę kochać. Mogę się uśmiechać i mogę być szczęśliwa. Nic nikomu nie zabieram - przecież szczęście można mnożyć. Starczy dla wszystkich. Otwieram serce, ot co. Pozwalam mu szeptać pragnienia.
|
|
 |
|
To ja - w przekroju sześciu lat. Ja na różnych etapach, ja reagująca na zmiany, ja dokonująca co i raz kolejnego przemeblowania w swoim życiu. Ja zmieniająca nastawienie, ja naprawiająca serce, by za chwilę znów zafundować mu bieg survivalowy. JA - od początku, od pierwszych słów, aż do teraz. Prawdziwa, szczera, choć na różnych etapach, wręczająca nieco inną wizytówkę. Po pół roku uchylam Ci drzwiczki, a Ty zdecyduj, czy znów - na nowo - chcesz mnie poznać.
|
|
|
|