  |
Wszystko na Ziemi kształtuje czas. ~schooki~
|
|
 |
Chciałbym tylko usłyszeć czy przeczytać, że już nie czujesz do mnie nienawiści - tylko tyle - nic więcej, siostro.
|
|
 |
Noce są najtrudniejsze, leżysz na łóżku - sam - i nie masz już siły na żaden ruch, ból cię sparaliżował, a może to przez zmęczenie? Przecież nie spałeś dłużej niż dwie godziny w tygodniu przez długie miesiące. A co gdybyś zrezygnował z bólu? Jeden szybki ruch, zero myśli, sięgasz po przygotowane już kilka miesięcy wcześniej tabletki, ich ilość zabiłaby słonia, a co dopiero marnego człowieka. W twoich myślach wciąż odtwarzają się chwile razem, każda szczęśliwa i te gorsze, kiedy ona płakała. I te słowa, które usłyszałeś zaledwie dwie godziny przed tym jak odeszła. I to co działo się potem. Nie poszedłeś na pogrzeb bo za bardzo bolało, krzyczałeś z bólu i wiłeś się w agonii, dlaczego to się nie kończy? Przecież tego właśnie chcesz. A teraz siedzisz w pokoju, który jest idealnie uporządkowany, zawsze byłeś porządnym facetem. Twoje przyzwyczajenia wróciły, zachowujesz się normalnie, ale to wszystko na niby, w środku jesteś pusty, wyprany z emocji. Jej już nie ma - ty umierasz codziennie.
|
|
 |
|
Uśmiechnij się. Choć raz uśmiechnij się szczerze, właśnie dlatego, że zaczął się nowy dzień.
|
|
 |
|
Patrz, to już styczeń 2015. Właśnie minął rok od ostatniej rozmowy, ostatniego spojrzenia, od ostatnich słów wymienionych między sobą. Rok od ostatniego spojrzenia na świat i ostatniego oddechu. Rok odkąd Twoje delikatne serce się zatrzymało, właśnie tej nocy, w której zasnąłeś po raz ostatni, już nigdy się nie budząc. To już rok jak się nie widzieliśmy, czy może ja nie widziałam Ciebie, bo być może Ty gdzieś tu patrzysz na mnie, i pilnujesz, żebym się nie poddała. Nigdy nie kazałeś mi się poddawać , tylko walczyć, spinać się i iść do przodu. Mimo wszystko. Byłeś jak Anioł, który stróżował nade mną, i pilnował mnie, tak, bym czuła się bezpieczna. Dziękuję Ci za to, że pojawiłeś się właśnie w moim życiu, dałeś mi wiele, i nauczyłeś mnie o wiele, wiele więcej. Wiedz to, że byłeś, jesteś, i zawsze będziesz najlepszy, dziękuje za wszystko, braciszku.
|
|
 |
|
Nie mam siły, zdaje sobie z tego sprawę już kolejny raz. Myśli zaprzeczają tysiącu kolejnym. Znowu płaczę, i nie wytrzymuję otaczającego mnie bólu. Ten świat.. stał się jakiś obcy. Wszystko zmieniło kształt i nawet dobre patrzenie na niego stało się zbyt trudne. Próbuję się uśmiechać, szczerze uśmiechać, tak jak zawsze mnie o to prosiłeś, ale uwierz, nie potrafię już. Kąciki ust opadają w dół częściej niż się unoszą. To chyba przez tą szarą codzienność i otaczająca mnie monotonie. Zdaję sobie sprawę, że jest coraz gorzej. Z dnia na dzień więcej pytań, i braku odpowiedzi na nie. Brakuje mi sił, i odwagi by iść dalej. Błąkam się gdzieś między drogami, którymi naprawdę ciężko iść. Błąkam się, myśląc nad kolejnym krokiem. Teraz pewnie powiedziałbyś, żebym wybrała drogę tą z rozumem, bo serce nie zawsze idzie tą dobrą. Pewnie popchnąłbyś mnie na nią, tak, żebym nie zdążyła się wycofać. Wiem, bo zawsze chroniłeś mnie od błędów. I chyba teraz potrzebuję Cię, bo bez Ciebie się pogubiłam.Wróć.
|
|
 |
|
Pogubiłam się. Wiesz? Nie umiem odnaleźć się w tym źle, które mnie otacza. Nie umiem już zrozumieć siebie, ani innych ludzi. Nie umiem, tylko dlaczego? Wydawało się być wszystko dobrze, ale czy na pewno? Nie, nie do końca. Od kiedy ostatni raz widziałam Cię leżącego w czarnym garniturze na ołtarzu kościelnym, to wszystko tak jakby stanęło w miejscu. Pamiętam jak w jednej chwili, jak z dnia na dzień zmieniło się wszystko. Ostatni Twój uśmiech, spojrzenie, i słowa, które zostaną w pamięci już do końca. Ostatni widok Twojej osoby, jest jak bezcenny obraz, którego żaden malarz, nie byłby w stanie odmalować. Widzę Cię tam, szczęśliwego, uśmiechniętego, takiego jakim zawsze byłeś. I cholernie mi tego brakuje, brakuje mi rozmów, i śmiania się z Tobą. Brakuje mi Twojego witania na powitanie, bo jako jedyny zawsze witałeś nas z pełnią radości. Brakuje mi Cię,aż tak bardzo, że odkąd zabrakło Cię tu, nie jestem już w stanie być taka jak kiedyś. Nie potrafię cieszyć się już z niczego..
|
|
 |
|
I nagle dostrzegasz, że już nie jesteś taka jak kiedyś. Dostrzegasz to, że przez ostatni czas cholernie się zmieniłaś i może nie tego chciałaś, ale to życie Cie tak poprowadziło. W końcu dostrzegasz ile ważnych osób odeszło, a ile przybyło. Dostrzegasz kto został, a kto odszedł z własnej woli. I nagle uświadamiasz sobie, że nie wiele Ci jeszcze zostało. Zostało tylko kilka najważniejszych osób, tych o których odejściu nie byłabyś w stanie nawet pomyśleć. Osób, bez których to wszystko przestało by mieć znaczenie. I właśnie wtedy uświadamiasz też sobie z kim chciałabyś żyć, to właśnie z nim, prawda? To przy nim chciałabyś zasypać, i rano budzić się w jego ramionach. I już na samą myśl, że mogłoby go zabraknąć, krople łez spływają po twarzy. Nagle uświadamiasz sobie, że On jest dla Ciebie tym 'wszystkim', bez którego nie potrafiłabyś żyć, nie chciałabyś. Bo tylko jego pragniesz, i tylko z Nim chcesz być mimo wszystko. Jest Twoim najlepszym szczęściem, mam rację? Za bardzo to znam.
|
|
 |
|
Nie wymagam od Ciebie wiele. Chcę tylko żebyś przy mnie był, kochał mnie, i poświęcał mi trochę czasu. Nic więcej.
|
|
|
|