 |
seria chłodnych wieczorów, kiedy zasypiając na jego klatce piersiowej, otulona oddechem, czułam jak serce zwalania tempo, tak jakby poprzez wspólną obecność, w jednej chwili, ciepło całkowicie opanowało wnętrze. sekundy wypełnione zapachem jego perfum, szept słów wgrywający się w każdą myśl, ten przeszywający ciało dreszcz, z delikatnym dotykiem warg wtapiających szczęście w teraźniejszość. / endoftime.
|
|
 |
Tak naprawdę wszystko zależy od nas , możemy walczyć albo się poddać.
|
|
 |
Jak głupi dążymy do doskonałości a przecież i tak nigdy nie zdołamy być doskonali.
|
|
 |
Kiedyś wszystkie czarne dni, obrócimy w dobry żart
|
|
 |
jesteś moją ostatnią myślą przed snem i pierwszą po przebudzeniu .
|
|
 |
jedna chwila, ułamek sekundy, i znów czujesz jak grunt usuwa Ci się spod stóp. w słuchawkach, kolejny kawałek targający sercem, zagryzasz wargi do krwi przełykając kolejną łzę, dłonie zaciśnięte w pięść, ta cholerna bezradność, kiedy wiesz, że wraz z przeszłością odchodzi całkowity sens teraźniejszości, pozostawiając po sobie puste uczucia wypełniające wnętrze, blizny na nadgarstkach przypominają tamte wieczory, przepełniony dymem pokój, smak wódki na ustach i dreszcze przeszywające ciało na wylot, wywołane jedynie dotykiem ostrza przy żyłach.. wiesz, pamiętam. / endoftime.
|
|
 |
popatrz na moje ręce nie mam nic do ukrycia, mam złe intencje bo grzebano mnie za życia.
|
|
 |
w tym jest prawda, gdy patrzę na niektórych gości, widzę brak szczegółów i odcienie szarości.
|
|
 |
wiesz co ich dusi? szczególna astma, zbyt dużo prawdy, zbyt mało kłamstwa.
|
|
 |
możesz mnie kochać, chcesz to znienawidź, popatrz, daj mi żyć, próbuj zabić, miłość, nienawiść, krucha granica, na zawsze rap, do końca życia.
|
|
 |
ludzkie współczucie i łzy warte są tyle, co jej krzyk w godzine śmierci, bez znaczenia.
|
|
 |
obcy ból, obcy strach, obcy wstręt.
|
|
|
|