 |
Wiesz co Cię tak wykańcza ? tęsknota za kimś,
kto był w Twoim życiu kimś ważnym, a teraz tego nie ma. zniknęło.
|
|
 |
głupia kretynka z chorym przewrażliwieniem na Twoim punkcie.
|
|
 |
nie pokłóciliśmy się,
raczej zrezygnowaliśmy z siebie.
|
|
 |
Przyjaciel to ten, który wie kto Ci sie podoba.
|
|
 |
Świata poza Tobą nie widzę ... weź się przesuń
|
|
 |
Wiele się zmieniło między nami , jesteśmy sobie nieznani . Nie piszesz, nie dzwonisz, nie pytasz co u mnie. W porządku, jakoś to zrozumiem, szkoda tylko, że to co było między nami nagle prysło jak byśmy tego nigdy nie doznali. Jest mi przykro ... nie radzę sobie z myślami, które wciąż przypominają mi jak bardzo jesteś ważny. Nie wiem jak tłumaczyc mam sobie , że czas zapomniec o Tobie. Totalny mętlik mam w głowie ... Co powiem, co zrobię ? Jeszcze nie wiem, przemyślę to sobie. Chcę żebyś wiedział, że wciąż myślę o Tobie.
|
|
 |
Marzę o tym żeby w końcu było lato,wtedy znów przesiadywałabym wieczorami pod tym samym drzewem co zawsze, a chłodny letni wiatr "układał" by mi włosy w nieład ... i rozmyślałabym nad dalszy sensem mojego życia, myślałabym o tym jak będzie wyglądać moja przyszłość, bo przecież beztroskie życie bachora się kiedyś skończy... ♥
|
|
 |
Była bezsilna. Nie potrafiła mu powiedzieć, że znaczy dla niej więcej niż cokolwiek!
|
|
 |
momentem zwrotnym jest ten w którym nie możesz się rozpłakać bo nie masz już czym. kiedy Twoje ciało nie potrafi zareagować na ten prymitywny ból wbijającego się noża w Twoje plecy przez sam los. mózg nie jest w stanie przetworzyć pytania dlaczego życie tak strasznie kopie Cię w Twoją godność, a Twoje ręce nauczyły się drżeć na tyle mocno, że trzymanie kubka z kawą sprawia Ci problem jak co najmniej u staruszka z pląsawicą.
|
|
 |
stoisz na tym pieprzonym balkonie o 4 nad ranem, znudzona kotłowaniem się w łóżku i niemocą spłodzoną przez niemożność zaśnięcia. w ustach papieros, poruszając tylko zębami kiepujesz za barierkę. dłonie, drżące, zmarznięte w kieszeniach Twojej bluzy. wszystko jest przerażająco szare, a cisza o tej porze porównywalna do tej w horrorze, kiedy morderca poluje na swoją ofiarę. stoisz, marzniesz i powstrzymujesz się od rutynowego płaczu mając świadomość, że zamiast łez z Twoich kanalików wydostałyby się, szklące sopelki zważając na temperaturę i stan emocjonalny Twojego serca, w którym musisz zamykać drzwi zważywszy na przeciąg i panującą w nim pustkę.
|
|
 |
Decydując się na znajomość z Tobą nie sądziłam, że zaangażuję się w nią tak absolutnie i bezwarunkowo. Że narodzi się we mnie coś znacznie silniejszego, niż oczekiwałam po tym związku. Że stanie się to, czego się bałam i zapewne boję się nadal. Dajesz mi odczuć tyle ciepła i tyle zrozumienia, ile nie dał mi w życiu nikt. Bo nikt, kogo los postawił na mojej drodze, nie umiał mnie pojąć, nie potrafił mnie zrozumieć. Każdy chciał mnie zmieniać, dostosowywać do subiektywnie postrzeganej przez siebie utrwalonej formuły zachowań i posunięć. Ty jeden nie próbujesz. Chcesz mnie taką, jaka jestem, z całą moją złożonością, nieprzewidywalnością : trudną i krytyczną . Z wszystkimi moimi wadami .
|
|
|
|