 |
skoro Ciebie nie ma obok,
nie ma łez, nie ma słów które bolą.
|
|
 |
Patrzę w tył, no i widzę w pizdu złamanych serc.
Setki wylanych łez, co mam kurwa, przeprosić?
|
|
 |
Musisz wstać i iść dalej, albo wcale nie wstawać
|
|
 |
Mogłem zwątpić już nie raz, rzucić wszystko, iść na całość.
Nie zrobiłem tego brat, choć niewiele brakowało.
|
|
 |
Teraz tak- właśnie brat włączyłeś start, to jak, jakbyś zajebał kreskę♥♥♥ !
|
|
 |
jakiś tydzień temu "ja w siatkówce jestem oburęczny, ale wolę na lewą, więc przeważnie wystawiaj mi na lewą, czasem na prawą"; dzisiaj - o matko, wystawiłaś mi na prawą! - miało być czasem na prawą! - ale to nie był ten czas / jak Go ogarnę, będę mistrzem.
|
|
 |
te wszystkie rozstania nie musiały kończyć się bezsennością, otulaniem kołdrą, gdy drżało całe ciało i przygryzaniem wargi, by milczeć, nie krzyczeć z bólu. nieporozumienia nie musiały oznaczać zerwanych znajomości. nie powinny popłynąć łzy w tak wielu momentach, kiedy wystarczyło odwrócić się, nie dyskutować. ścieraliśmy sobie serca, upadając. zapominaliśmy, że potknięcie nie musi mieć następstwa w upadku.
|
|
 |
wsypywanie płatków do miski ciepłego mleka z ledwo co otwartymi oczami. włóczenie się niczym zombie do łazienki z czekoladowymi resztkami pomiędzy jedynkami. zero myśli o tym, że może warto byłoby wyprostować włosy czy zrobić choć lekki makijaż. byle co i plażówka. pościeranie się, pocięcie, powybijanie niektórych części ciała, plus ciągły uśmiech. prysznic i powrót na piasek, by wrócić późnym wieczorem i paść wprost do łóżka. mimo przeciągającego się niemiłosiernie roku szkolnego, wakacjami pachnie!
|
|
 |
to tu czuć. wszędzie, począwszy od stóp, skończywszy na opuszkach palców u rąk. to przeszywa każdy włos, każdy mięsień, serce pompuje to wraz z krwią. ta tęsknota i jej namacalne ślady. otulanie się kołdrą, które ani trochę nie ogrzewa, swędzenie w klatce piersiowej i ten niesmak z każdym zaczerpniętym do płuc oddechem.
|
|
 |
i nie wiem kim jesteś i o tobie nic a nic.
proszę otwórz tę kopertę i rzuć okiem na ten list
|
|
 |
z jednym większym krokiem mógłbym ciebie zabić,
przecież do perfekcji nauczyliśmy już siebie ranić
|
|
 |
siemasz mała znów zapytam co tam słychać no bo
mimo, że się staram już nie mogę dziś oddychać tobą.
a ty mną, rozumiem, w sumie nie rozumiem
|
|
|
|