 |
Spalam się. Czuję jak przestaje funkcjonować. Mój byt uzależniony jest od Jego uśmiechu. Ręce mi drżą, bo nie ma dłoni, które gwarantują bezpieczeństwo. To szaleństwo, ja jestem szalona, jestem furiatem zachłannie wyciągającym ręce po niemożliwe. I jestem niepokorna, bo muszę wsadzić rękę w ogień,żeby przekonać się,że parzy. A nie oszukujmy się, w tym parszywym świecie zawsze parzy, szczególnie mnie, bo jestem obłąkana i przekonana o swojej klęsce. I nadzieja umiera mi na rękach,ale dzielnie ją reanimuję powtarzając jak mantrę ‘nie przegrasz, jeszcze nie dziś’ . / nerv
|
|
 |
już nie zadzwonisz o czwartej nad ranem by powiedzieć mi, że mnie kochasz. już nie będziemy godzinami kłócić się o to kto jest lepszy Grubson czy Hemp Gru. już nie będziemy wspólnie gotować najłatwiejszych potraw. już nie będziemy ukrywać się przed światem pod puchową kołdrą. już nie będziesz otulał mnie do snu. już nie będziemy się kochać, tak namiętnie aż zabraknie nam tchu. już nie będziesz ocierał moich łez, gdy będę płakać. i już nigdy nikt nie nazwie mnie górnikiem. już nigdy nie wrócisz.
|
|
 |
przeraża mnie to jak bardzo uzależniłam się od Ciebie. zdecydowanie za szybko przyzwyczajam się do ludzi. gdy zdobędą moje zaufanie oddaję im całą siebie, pokazuję najskrytsze cząsteczki mojej pikawy. po czasie oni nudzą się i uciekają. jestem przecież taka przewidywalna, trochę zbyt wrażliwa i może za delikatna. martwię się, że postąpisz tak samo jak Ci tamci, że po czasie zmienisz swoje zachowanie na jeszcze bardziej skurwiale, a Twój egoizm, którego masz tony, zawładnie Twoją duszą jeszcze bardziej, a wtedy ja nie będę mieć już innego wyjścia.
|
|
 |
związek z Tobą to jak skok na głęboką wodę. przyzwyczajona do wrażliwych chłopaków, latających mi za tyłkiem, byłam zupełnie nieprzystosowana do skurwieli. to ja od zawsze pełniłam rolę tej wrednej, obrażającej się za nic, rozpieszczonej małolaty, to ja zabraniałam facetom palenia szlugów, jarania trawki, wciągania fety i picia alkoholu, to ja decydowałam gdzie idziemy, co robimy i z kim wychodzimy. pasuje mi bycie tą małą dziewczynką, trochę skrytą za mocnym charakterem, bo w Twoich ramionach czuję się bezpiecznie.
|
|
 |
Zaatakowała szyby ciemność. Chciało nam się zapalić, ale nie wyjść na zewnątrz. Zimno, noc osiedle przykryła ledwo. Paliliśmy go przy oknie jakby znowu była ze mną. Ta, obserwowałem metropolie. Nie myślałem, że mnie tak to ścierwo pojmie. Niespokojnie zerkałem na Ciebie i chciałem wierzyć, że z tego o czym myślisz część jest o mnie. Ta, i nie oceniaj nas, to nie liczy się. To niesprawiedliwe, tą opaskę Temidy weź. Zapomnij, bo Twoja twarz rumieni się też. Pięknie jak widzę na niej blask i nie widzę łez. Ta, nawet jak nikt nie zrozumie nas, co z tego? Żadne z nas nie musi grać.
|
|
 |
Spójrz w serce, choć wiem że nie zechcesz tam patrzeć...
Co do życia, to nie ma tu uniwersalnych porad
Wiem tylko jak je przegrać, nie wiem jak się podnieść z kolan.
|
|
 |
Z jednym większym krokiem mógłbym Ciebie zabić
Przecież do perfekcji nauczyliśmy już siebie ranić
|
|
 |
Mogę zdradzić Ci sekret...
Jeśli tylko przyrzekniesz...
Mogę wyznać Ci prawdę...
Ale czy to jest warte...?
|
|
 |
STOP
wciśnij przewijanie
cofnij to
|
|
|
|