 |
My, cztery ściany, tynk się za nas martwi,
pierwszy odpada na każdym z melanży.
|
|
 |
Panom dziękujemy, państwo spierdalają,
biorą wódkę ze stołu, chociaż znów jej mało.
|
|
 |
Mamo nie płacz dziś bo ja nie chce nigdzie iść .
|
|
 |
Za pochodzenie, ten pierdolony blok
Możesz zrozumieć tą miłość tylko jeśli jesteś stąd
|
|
 |
Za przyjaźń bo bez tego nie doszedłbym nigdzie
Choć z roku na rok coraz mniej nas na tej liście
Z każdej sytuacji wspólnie znajdziemy wyjście
Jeszcze parę zwycięstw razem będziemy na szczycie
|
|
 |
Za ciebie kochanie, jesteś na pierwszym miejscu,
Za co dobrze wiesz. za nadanie życiu sensu,
Wiem że we mnie wierzysz i pójdziesz za mną w ogień
Ja będę o was dbał, obiecuję, nie zawiodę
|
|
 |
Konsument sumień, ja nadal tu stoję.
Albo padnę na ryj, albo wyjdzie na moje, pierdolę.
|
|
 |
I każdy nie jest sam, do picia weźmie lustro.
I krzyczmy głośno. Co? Gówno jak Grubson.
|
|
 |
Pochłania mnie to co sam konsumuję.
To dramat znów dla ludzi być chujem.
|
|
 |
Ja Ci wybaczę. Inni? Niedoczekanie.
Wybaczę Ci, bo sam raz przegrałem.
|
|
 |
Połóż karty na stół, albo znów przełknij tylko ślinę.
Patrz w jeden punkt, albo zmów zdrowaśkę na siłę.
|
|
 |
Horyzonty szerokie jak tory tramwajowe
Oby do pierwszego, oby dobry Boże
|
|
|
|