 |
dzisiaj dziękuję. przecież nie zawsze było źle.
|
|
 |
Z każdą śmiercią człowieka ginie cały nieznany świat.
|
|
 |
Wierz mi, to jest najlepszy sposób, żeby ukryć strach. Być taką, hej, do przodu, żeby nikt się nie domyślił
|
|
 |
O cokolwiek chodzi, nie bierz tego tak poważnie. Bardzo rzadko jakaś rzecz jest długo poważna. Naprawdę.
|
|
 |
Nie chodzi o to, że nie mam się z kim podzielić moimi wspomnieniami i rozterkami czy ten ktoś mnie nie zrozumie. To nie tak. Po prostu nieważne, ile będę mówiła, i tak nie odgonię od siebie tych demonów. I tak nie pozbędę się mojego zdania o mnie i o tym, co zrobiłam. Dlatego zostaję z tym wszystkim sama jak palec. W dodatku środkowy palec.
|
|
 |
Wobec płaczu każde słowo jest nieme, żeby nie powiedzieć, upadłe.
|
|
 |
Los nas równo nie obdarza, gdy zabiera bierze wszystko.
|
|
 |
na nowo karmimy się kłamstwami, na co dzień trwając w nich bez jakichkolwiek przeszkód, bo tak łatwiej? łatwiej oszukiwać samego siebie, zabijać podświadomość, by pozornie wyjść na prostą? marne realia rzeczywistości, zatruwasz własne życie po to by żyć, dzielisz sekundy, ponownie wstrzymując ból, niezrozumiałe schematy, parę niezabliźnionych ran, wciąż tracisz to co kiedyś warte było najwięcej, tracisz samego siebie. być martwym za życia, to już nieważne, kolejny haust powietrza, zakańczasz temat. / endoftime.
|
|
 |
idealizuję każdy detal Jego wnętrza w tak zgodną całość. pamiętam te minimalne rysy Jego życiorysu, nigdy nie był doskonały, nigdy też nie próbował tego zmienić. chociaż na co dzień wady górowały nad każdą z zalet, chociaż łamał serca, potrafił też kochać jak nikt inny. po brzegi wypełniał sobą serce, dodatkowo nieustannie ożywiając przy tym szczęście, On to konieczność, niczym tlen, czy coś znacznie cenniejszego. / endoftime.
|
|
 |
to nieważne czy przy lewym płucu znajduje się serce, czy jedynie martwy kawał mięsa, od dawna pozorujący życie. wciąż zapełnia pustkę, by na co dzień obciążać bólem, nie tylko klatkę ale i całą resztę, nawet tych najdrobniejszych odłamków Ciebie. / endoftime.
|
|
 |
późną nocą, tuż przed snem, spoglądam w głąb nieba. przyglądam się uważnie gwiazdom, zachwycając się tymi najmniejszymi detalami każdej z nich. podkurczając nogi do klatki piersiowej, i obejmując je rękoma, delikatnie skulona na brzegu łóżka, zastanawiam się czy tak jak kiedyś, teraz robisz to samo co ja. czy krążąc myślami nad tym co przyziemne, na niebie z gwiazd kreślisz mój uśmiech, czy może analizując przeszłość, uśmiechasz się, mając nadzieję, że w głębi siebie poczuję ten uśmiech z daleka, czy nadal tęsknisz, jedynie nocami powracając do tych uczuć? tylko pod tym niebem, które jako jedyne dla nas jest wspólne, z bólu marszczysz czoło, żałujesz, kalkulując wszystkie tamte słowa, rozważając każdy szczegół, każde za i przeciw.. / endoftime.
|
|
|
|