 |
nie odpowiada mi ułożony, dobrze uczący się chłopczyk. nie kręcą mnie umięśnieni kozacy. nawet nie zerkam na metala w glanach i długich włosach. oko zawieszę na skejcie, w mega luźnych ciuchach. spojrze też na opalonego bruneta. a najbardziej kręcą mnie skurwiele z aroganckim głosem i wredną miną - nic nie poradzę, taka jestem.
|
|
 |
nie rozumiesz? jeżeli napiszesz a ja daję się na "nie przeszkadzać", nie oznacza to, że Ty mi przeszkadzasz. to inni przeszkadzają nam.
|
|
 |
i nawet najlepsze fajki wymiękały przy Jego pocałunkach, kurwa.
|
|
 |
- "znowu paliłaś!" - krzyczała przyjaciółka. - "musiałam, nie dawałam już rady. przepraszam.." - wydusiłam. - "nie rozumiesz, że najzwyczajniej w świecie się o Ciebie martwię, idiotko?" - syknęła. - "wiem, że się martwisz. ale to jest moja ucieczka. żal rozpierdala mi serce jak Go widzę i myślę, że nie może być mój." - powiedziałam cicho i zaczęłam płakać. - "czy ja kiedykolwiek Cię zostawiłam?" - zapytała. - "nie." - odparłam. - "tym razem też Cię nie zostawię. nie zostawię Cię, bo jesteś moją przyjaciółką." - powiedziała i przytuliła mnie. - "kocham Cię." - oznajmiłam i uśmiechnęłam się przez łzy. świadomość, że komuś na mnie zależy podniosła mnie na nogi i pozwoliła walczyć z uzależnieniem.
|
|
 |
- "matka wie, że ćpiesz?" - powiedziałam do przyjaciółki. - "no jasne, że wie." - odpowiedziała całkiem poważnie. - "a ojciec?" - zapytałam. - :ojciec jest dilerem!" - odpowiedziała i obie wybuchłyśmy śmiechem. - "z Waszą banią dobrze?" - zapytał kolega. - "oczywiście, wszystko dobrze! My po prostu jesteśmy pojebnięte!" - stwierdziłam i popatrzyłam się na przyjaciółkę. kochałam ją jak siostrę za takie właśnie chore jazdy.
|
|
 |
Wieczorem, kiedy zasypiam - to tęsknię. Dlaczego nie możesz być moją kołdrą, moją poduszką? Marznę w nocy. Potrzeba mi Twojego oddechu na moim karku, Twojej ręki na moich plecach. To nie jest tak, że ja sobie nie radzę - wieczory są tylko zbyt ciche a myśli zbyt rozbiegane. I to nie tak, że jestem nieszczęśliwa - tylko jestem spokojna, tym pełnym rozczarowania spokojem, który wie, że jeszcze nie tym razem pocałujesz mnie na dobranoc.
|
|
 |
w jednym momencie mam ochotę napisać do Ciebie, powiedzieć co czuję i jak bardzo za Tobą tęsknie. ale po chwili, gdy przypomnę sobie, ile razy przez Ciebie płakałam, dochodzę do wniosku, że nie warto.
|
|
 |
moja głowa pęka od nadmiaru analiz naszych rozmów.
|
|
 |
te łzy, pozagryzane do krwi wargi, zaciśnięte w pięści dłonie i szept, że to nie powinno się tak skończyć. te chwile, ułamki sekund, kiedy świat wysuwa Ci się spod stóp.
|
|
 |
pozwól mi siedzieć bezczynnie z kolorowym kubkiem przepełnionym kawą studiując materiał z geografii. pozwól mi nic nie robić, nic ważniejszego. daj udawać. pozorować, że jest dobrze, radzę sobie, nie myślę o Nim - w ogóle, ani trochę, nie tęsknię.
|
|
 |
i brakuje mi tych słodkich wieczorów, gdy robiąc się już śpiąca, powoli zapadałam w sen, i budził mnie sms od ciebie, w którym pisało " skarbie śpisz : *"?
|
|
 |
jego głos. jego przeklęty głos, czasami tak obrzydliwie miły, dramatycznie piękny. czasami przenikliwy i twardy, czasami lekki i jasny, delikatny i migotliwy jak kryształ. to słodki, to okrutny. to poważny, to żartobliwy. ten sam głos, który dziś w nocy, mówił do mnie w snach i w koszmarach.
|
|
|
|