 |
ryj to możesz drzeć na swojego kumpla z ławki, czy z boiska nie na mnie. na mnie się głosu nie podnosi. chcesz, żeby coś do mnie dotarło, to okej. powiedz to pół tonu ciszej i spokojnie, wtedy osiągniesz cel. w innym przypadku uniosę dłoń na wysokość twoich ust i z sarkazmem rzucę : - mów do ręki gnoju, głowa nie słucha.
|
|
 |
dziewczyno! nie wyrzucaj sobie tego, że kiedy spotykasz swojego byłego, nie wiesz, co masz ze sobą zrobić. że oglądasz się za nim, kiedy odchodzi. nawet jeśli masz nowego chłopaka, którego kochasz. bo każda miłość, którą przeżyłaś w swoim życiu, przez cały czas będzie tkwić gdzieś na dnie twojego serca. tego nie zmienisz.
|
|
 |
na ziemi są dwa typy dziewczyn. pierwszy typ to laski noszące tony pudru na ryju, w miniówkach i obcisłych, krótkich bluzeczkach, próbujące chodzić na 14-centymetrowych obcasach. wokół siebie mają pełno napalających się na nich dupków. drugi typ, to dziewczyny w big bluzach, trampkach, słuchające rapu i często nieogarnięte, ale potrafią prawdziwie kochać tego jedynego. jednak u chłopaków jest tylko i wyłącznie jeden typ. są przystojni i ranią cholernie.
|
|
 |
jak Ci tak ze mną źle, to mogłeś mnie wtedy z nią zdradzić, może z nią było by Ci lepiej! - a skąd wiesz, że Cię nie zdradziłem wtedy? zamilkła. popatrzyła tymi dużymi, zapełniającymi się łzami oczami na niego. On, jego mina, wiedział, że powiedział źle. lecz, za późno było na cofnięcie, złapał ją, ale wyrwała mu się, uciekła. usiadł na ławce, głowę schował w ręce. przecież Ona jest dla niego całym światem 'co mi odbiło, co ja zrobiłem?' powtarzał. na ziemie spadła łza, pierwsza w jego życiu.
|
|
 |
siedziałam na wf w szatni. nie chciałam wychodzić, złapałam dołka. przyszedłeś ty, niby pod pretekstem żebym dała Ci zadzwonić, chociaż wiedziałeś że mój telefon leżał na sali. usiadłeś koło mnie i przytuliłeś mnie, przez chwilę poczułam się lepiej, jednak wstałam i zaczęłam mówić wolno i spokojnie. - to nie ma sensu, nie rozmawiamy w ogóle, olewamy się, nie ma takiej więzi miedzy nami, to po prostu czyste koleżeństwo. po policzkach poleciały mi łzy. - czyli co? te dwa miesiące to nic? staram się jak mogę ale ty tego nie umiesz docenić! - rzucił. - starasz się?! chyba wsadzić rękę w majtki typiarze z którą mam kose! i nie mów że chciałeś sprawdzić czy jestem zazdrosna! - syknęłam. - daj spokój! mam dość! - wyszedł uderzając pięścią o ściane. usiadłam na ławce i zaczęlam płakać. siedziałam do końca lekcji, tłumacząc na kolejnych przedmiotach nauczycielom, że mam uczulenie i stąd te załzawione, czerwone, podpuchnięte oczy.
|
|
 |
wracałam do domu od przyjaciółki. było ciemno, wszędzie ogromne kałuże od deszczu, starałam się je omijać. z przeciwka szła typiareczka, której nienawidzę wraz z wzajemnością. bezczelnie zaśmiała się i pociągnęła mnie z bara z taką siłą, że wpadłam w wodę jednocześnie brudząc nowiusieńkie kozaczki. odwróciłam się, złapałam ją za włosy i zaczęłam szarpać, nie miałam z tym zbytniego problemu bo była nieźle najebana, gdy się wywróciła wsadziłam jej ten wytapetowany ryj w błoto wymieszane ze spalinami, ponownie wyciągając jej głowę włożyłam ją w nieziemsko dużą kałuże. następnie trzymając za włosy zrobiłam słit focie i poszłam do domu, chyba już się nauczyła że ze mną się nie zadziera.
|
|
 |
mam taką zajebistą ochotę siedzieć sobie i nic nie robić. a tu weź się ucz, weź rób to co Ci rodzice każą, weź posprzątaj, weź zrób lekcje. weź rób wszystko, jakbyś kurwa nie miał swoich spraw i swoich problemów. nie ma to jak myśli i tłumaczenia rodzica: "bo przecież Ty nie masz nic do roboty, Ty nie masz problemów." jasne, chuja kurwa.
|
|
 |
związek można porówna do ekscytacji Twojej mamy, kiedy stawiasz pierwsze kroki. najpierw niesamowicie się z tego cieszy, emanuje z niej euforia. natomiast później gaśnie, a twoje chodzenie jest dla niej tylko prymitywną czynnością. z nami jest podobnie. początki były ekscytujące, dzisiaj nasza relacja jest tylko rutynową funkcją. a uczucie gaśnie jak płomyk zapachowej świeczki, której cynamonowy zapach doprowadza niemal do mdłości.
|
|
 |
pomagam wszystkim wkoło, daje rady jakich pierdolony psycholog by nie wymyślił, a sama nie potrafię ogarnąć syfu, który rozrywa mnie od środka. nie radzę sobie z ciszą. nie radzę sobie z drżącymi dłońmi przy odpalaniu papierosa. mam milion wad, ale potrafię kochać. potrafię oddać serce, jak nikt, nikomu.
|
|
 |
minęło tak wiele czasu . kilka lat . a wiesz ze ja nadal pamiętam . pamiętam ten cholerny dzień gdy cię poznałam , tak to jak nieśmiało spoglądałam na ciebie . pamiętam tez jak pierwszy raz po kilku dniach znajomości napisałeś mi ze zakochałeś się we mnie a ja nazwałam cię wtedy głuptasem . jak zabrałeś mnie pierwszy raz do siebie przedstawiając rodzicom jako tą najpiękniejszą . gdy przy kolegach łapałeś mnie za rękę i czule całowałeś w czubek głowy powtarzając że jestem tylko twoja . do dzisiaj mam tez łańcuszek z literą twojego imienia którą podarowałeś mi na urodziny . a miś który kurzy się w rogu pokoju nadal pachnie twoimi perfumami. zdjęcia ? oglądam je coraz częściej przypominając sobie każdą chwilę którą uwieczniły .nie chcę o tym zapomnieć , nie chce abyś przestał istnieć . wciąż jesteś w sercu . i nadal dziękuje ci za to że byleś i że nauczyłeś mnie kochać . ♥
|
|
 |
Zabierz swoje puste słowa, zabierz złamane obietnice i cały skradziony czas. Mam dość. / buszka
|
|
 |
` Wiesz dobrze, że bywają takie momenty, kiedy uśmiechasz się tylko po to, żeby się nie rozpłakać. `
|
|
|
|